Wyglada na to, że polscy celebryci zapadli nagle na dziwną gigantomanię. Olga Frycz uważa się za Natalie Portman, Krzysio Ibisz - za Bonda, o "polskiej Angelinie Jolie" nie wspominając... Jak się właśnie okazało, Edyta Herbuś czuje się już z kolei pełnowartościową Sophią Loren.
Według Super Expressu, wyznała to właśnie na Facebooku podczas relacji z wycieczki do Hollywood. Herbuś pojechała tam kontynuować nauki u swojego nowego guru, Bernarda Hillera.
Ale zrobiliśmy dzisiaj zajebiste foty w tym Hollywoodzie - zagaja z właściwym sobie wdziękiem. No czuję się normalnie jak ryba w wodzie. Pustynia, kaktusy, wypalające słońce i pośrodku przepięne filmowe miasto, a w nim JA - niczym Sophnia Loren. Cóż, od przeznaczenia nie uciekniesz.
A przeznaczeniem Edyty jest, jak wiadomo, "sztuka wysoka"...