Nicole Kidman naprawdę zależy, żeby odzyskać utraconą pozycję najbardziej opłacalnej aktorki w Hollywood. Gwiazda, która za jedną rolę potrafiła zgarnąć nawet 17,5 miliona dolarów, dzisiaj jest omijana przez producentów szerokim łukiem. Przypisano jej nawet pseudonim "kinowa trucizna", gdyż wszystkie jej filmy okazywały się finansowymi klapami.
Australijka, która zapowiadała się na kolejną ikonę filmu, coraz częściej bierze sobie rady swoich współpracowników do serca. Ostatnio zrezygnowała z wstrzykiwania sobie jadu kiełbasianego w twarz, o czym z chęcią publicznie opowiada (zobacz:Kidman: "Przyznaję, że próbowałam botoksu" FOTO). Ponownie wyznanie aktorki mogły przeczytać czytelniczki brytyjskiego Marie Claire:
Nareszcie mogę marszczyć czoło i brwi. Nie będę ukrywała, próbowałam botoksu, nie spodobały mi się jednak jego efekty - przestrzega Nicole. Wróciłem więc do mojego starego czoła. Nigdy nie miałam operacji plastycznej na twarzy. Ludzie mówią, że miałam, ale to nieprawda.
Zauważcie, że wspomina jedynie o operacjach plastycznych twarzy. Jak myślicie, zrobiła sobie coś innego? Niektórzy spekulują, że Kidman eksperymentowała z implantami piersi i… warg.