Tego akurat można było się spodziewać. Weronika Marczuk, wobec której prokuratura umorzyła postępowanie o przyjęcie korzyści majątkowej, szumnie zapowiadała "powrót do życia". Zaczęła od pozwania agenta Tomka (który zresztą odpłacił się jej tym samym), ale nie wyklucza również walki o odszkodowanie od... Skarbu Państwa. Kaczmarek był bowiem funkcjonariuszem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, więc jeżeli ktoś ma płacić za jej rzekomo doznane krzywdy, będzie to właśnie państwo. Czyli my wszyscy.
Pani Weronika ma podstawy, by domagać się od Skarbu Państwa odszkodowania i zadośćuczynienia za krzywdy moralne, jakich niewątpliwie doznała, oraz straty spowodowane pozbawieniem jej pracy - przekonuje w rozmowie z dwutygodnikiem Party adwokat Marczuk, Mikołaj Pietrzak.
Jak na razie prawnicy byłej żony Czarka gromadzą i analizują dokumenty, jednak jeżeli sąd przyznałby jej rację, może ponoć liczyć na odszkodowanie w wysokości kilku milionów złotych. Wszyscy podatnicy na pewno by się ucieszyli. Polacy kochają w końcu bohaterów "cierpiących za miliony".
To jeszcze nie wszystko - Weronika planuje powrót do mediów. Wiosenne ramówki telewizyjne są już dopięte na ostatni guzik i trudno byłoby ją tam wcisnąć, ale nie wykluczone, że pojawi się w jakimś programie jesienią.
Jeśli pojawi się jakaś propozycja, to na pewno ją rozważę - obiecuje. Myślicie, że się pojawi?