Dorota Gardias nie daje za wygraną. Wczoraj pojawiła się w programie Uwaga, w którym postanowiła bronić swojej wersji awantury, do której doszło na środku ulicy w Warszawie. Nadal nie chce przyznać publicznie (a przynajmniej nie wprost), że mężczyzna, który jej towarzyszył ukradł kartę pamięci jednemu z fotoreporterów, który robił jej wtedy zdjęcia.
Gardias wyglądała na bardzo wzburzoną. Jeżeli mówiła prawdę (nawet nie całą), to nie ma wątpliwości, że takie sytuacje nie powinny się zdarzać. Pogodynka podkreśla, że chodzi jej głównie o jednego fotografa, który w przeciwieństwie do innych nęka ją i wprowadza w stan zagrożenia. Nazywa go nawet wprost "psychopatą".
W pewnym momencie sytuacja zrobiła się tak niebezpieczna, że postanowiliśmy się zatrzymać – relacjonowała Gardias w Uwadze. W tym momencie był za nami, za autem. Kolega, z którym byłam, wybiegł z samochodu, podszedł do niego i mówi: ”Człowieku, co ty robisz? Daj nam dojechać do domu. Zagrażasz naszemu życiu". On z uśmiechem na twarzy, prowokując go słownie, wyzywając go, używał różnych obraźliwych słów i cały czas przy tym robił zdjęcia. Doszło do szamotaniny między panami.
Pogodynka zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że paprazzi zaatakował ją właśnie po to, by sprowokować u niej taką reakcję:
Ja jestem ofiarą, nie dam z siebie zrobić przestępcy. Wsiadłam do taksówki i rozpoczął się pościg. Jechali w ten sposób, że myśmy byli w środku. Jeden samochód z prawej strony, drugi samochód z lewej strony, z przodu i jeden z tyłu. Ten chłopak jechał po prawej stronie, otwierał szyby i obrażał mnie. Doszło do sytuacji, w której panowie jeden przez drugiego zaczęli zbliżać się do naszego auta. Ten z przodu zaczął przyhamowywać, więc my też po hamulcach. Żeby uniknąć kolizji, wylądowaliśmy na pasie zieleni.
Ten mężczyzna, ten psychopata, bo ja tak zamierzam o nim mówić, bo to nie jest normalny człowiek, podchodził do szyby i mówił: "Załatwię cię teraz, zobaczysz. Bałaś się? Dopiero teraz będziesz się bała". Miałam wrażenie, że ten człowiek czerpie przyjemność z tego, że ja czuję strach. Robię wszystko, by czuć się bezpiecznie, ale boję się tego człowieka. Nie wiem, co będzie za miesiąc, za dwa.
Najbardziej znany polski paparazzi, Przemysław Stoppa, ocenił w programie takie zachowanie jako skandaliczne. Jego zdaniem tacy ludzie się zdarzają, ale szybko wypadają z tej branży.
Nie wiem, co jest na celu zajeżdżania drogi lub jakiegoś szaleńczego pościgu. To nie ma w ogóle racji bytu - mówi.
Zgadzamy się. Paparazzi są od dokumentowania tego, co się dzieje, z bezpiecznej odległości. Na pewno nie powinni dyskutować z gwiazdami, a już na pewno nie grozić. To nie ma już nic wspólnego z byciem fotografem.
Dlatego właśnie najchętniej publikujemy zdjęcia zrobione po prostu przez naszych czytelników, którzy spotkali przypadkiem gwiazdę i postanowili pokazać wszystkim na łamach Pudelka, jak wyglądała, lub co robiła. Nie ma nic złego w zrobieniu komuś znanemu fotki komórką. Natomiast to, co opisuje Dorota, krytykuje, jak widzicie, nawet znany paparazzi. I po co tak denerwować taką miłą dziewczynę?