Dariusz Michalczewski nadal toczy swoją prawdopodobnie ostatnią walkę. Tym razem nie na ringu ale w sądzie, gdzie rozgrywa się bitwa o prawo do produkcji napoju Tiger. O prawa do oznaczania swoich produktów tą nazwą walczą firmy FoodCare i Maspex. Bokser zerwał umowę z pierwszą z nich i wspiera drugą, która wypuściła na rynek własną wersję Tigera. Obecnie w sklepach można kupić dwa napoje o tej nazwie, sąd musi więc rozstrzygnąć, kto ma wyłączne prawo jej używać.
Walka staje się coraz bardziej zacięta. Firma FoodCare poinformowała właśnie, że dokonano kradzieży dokumentów związanych ze sprawą. Oczywiście tych dokumentów, które obciążały Michalczewskiego i miały być dowodem, że to FoodCare posiada prawa do Tigera.
W nocy z 6 na 7 lutego włamano się do mieszkania prezesa Wiesława Włodarskiego i skradziono jego dwa laptopy – pisze Gazeta Wyborcza. Trzecim komputerem i innymi wartościowymi przedmiotami w mieszkaniu złodzieje się nie zainteresowali. W komputerach tych były strategiczne dokumenty firmy: te dotyczące sporu o Tigera, wzory umów handlowych i strategie marketingowe wszystkich produktów sprzedawanych przez FoodCare.
Sprawę natychmiast skomentowała fundacja Równe Szanse Michalczewskiego, która oskarża, że FoodCare najpierw złożył w sądzie w Gdańsku sfałszowane dokumenty, a teraz utrzymuje, iż nie ma oryginałów, gdyż je skradziono. Jak donosi Gazeta Wyborcza zdaniem fundacji umowy, które ponoć Michalczewski zawarł z FoodCare, w ogóle nie istniały...
To są już oskarżenia najcięższego kalibru. Pozorowana kradzież? Oszustwo? Co dalej? Wygląda na to, że ten proces prędko się nie skończy.