Stany Zjednoczone to chyba jedyny taki kraj, w którym gwiazdą - a raczej celebrytą - może zostać każdy. W Polsce taka ścieżka kariery nadal wiąże się jednak z pewnym obciachem - owszem, zdarzają się takie kwiatki jak Sara May, Jola Rutowicz czy Agnieszka Orzechowska, wzbudzają one jednak więcej litości, niż zainteresowania czy szczerej sympatii. Za oceanem z kolei to już codzienność.
Jedną z takich osób jest niejaka Angelyne, która stała się niemal ikoną Los Angeles. Zawdzięcza to przede wszystkim umieszczeniu w stolicy show biznesu billbordów reklamujących... ją samą. Pierwsze, ręcznie robione wlepki z jej wizerunkiem zaczęły pojawiać się już na początku lat 80-tych, co zapewniło ambitnej kobiecie pierwsze występy w lokalnej telewizji. Udało się jej też zdobyć kilka kontraktów na sesje zdjęciowe, a także zagrać epizodyczne role filmowe. W 2003 roku startowała nawet w wyborach do Kongresu!
Angelyne jest też częstym obiektem zainteresowania paparazzi. Ostatnio "przyłapali ją" na zakupach - w krótkiej bordowej sukience i białym bolerku. Jeżeli zastanawiacie się, ile wiosen liczy sobie ta osobliwa pani, niestety nie jest to do końca jasne. Większość źródeł podaje, że przyszła na świat w 1958 roku. Naszym zdaniem wygląda jednak na troszkę więcej niż 53 lata...