Tomasz Jacyków nie uchodził do tej pory za rzecznika osób homoseksualnych. Wręcz przeciwnie. Wsławił się dość niepochlebnym dla środowiska, wulgarnym stwierdzeniem. Przypomnijmy: "Nienawidzę pedałów! Tylko ich rucham!". Mimo tych słów nadal jest zapraszany do telewizji śniadaniowych. To oznacza, że inni ich stali bywalcy też nie muszą się za bardzo krępować.
Teraz, ponad dwa i pół roku po słynnym wywiadzie, Tomek ma szansę wyrosnąć na... obrońcę praw homoseksualistów. Na kanapie w _**Dzień Dobry TVN**_ argumentował, dlaczego pary jednopłciowe powinny mieć prawo adopcji dzieci. Jak zaznaczył, sam jeszcze niedawno nie był do takiego pomysłu przekonany.
Ja zmieniam zdanie. Po ostatnich moich podróżach zauważyłem, że zagranicą nie istnieje ten problem. Nie istnieje problem, że dziecko jest z rodziny homoseksualnej. W ogóle nie ma tematu - mówił. Dlatego zliberalizowałem mocno swój pogląd i uważam, że trzeba bardzo dużo mówić o tym, że świat idzie do przodu, że orientacja seksualna nie zwalnia z chęci posiadania potomstwa i że jednopłciowe małżeństwa, związki są w stanie wychować zdrowe, normalne, niepatologiczne dziecko.
Poza tym wzorce się zmieniają, parę lat temu związek dwóch kobiet czy dwóch mężczyzn, w ogóle nie poruszaliśmy tego tematu - to było tabu. Świat jest szalony, pędzi, chodzi o to, aby ludzie dobierali się w pary, wszystko jedno, w jakiej konfiguracji. Jeżeli chcą mieć potomstwo i jest to wynik miłości, to dlaczego nie? Trzeba o tym mówić, ale w sposób normalny, a nie w nucie sensacyjnej, ale że jest to nowa norma, która się pojawiła, która jest, więc żyjmy i dajmy żyć innym.
Rzeczywiście, wygląda na to, że przeciwnicy równouprawnienia mogą już tylko opóźniać te społeczne przemiany, które i tak nadejdą. W najbardziej rozwiniętych i ucywilizowanych społecznie krajach takie tematy właściwie nie są już poruszane, przynajmniej wśród młodych ludzi. Równouprawnienie, tolerancja i ateizm są czymś oczywistym i wszechobecnym. To fakt, z którym trudno dyskutować. Być może w Polsce będzie inaczej, ale rzeczywiście nie widać, żeby żyjący tam ludzie byli mniej szcześliwi niż Polacy. Albo źli, czy zdeprawowani. Niejeden turysta powie, że wręcz przeciwnie.
Oczywiście, nikt nie życzyłby dziecku ojca, który "nienawidzi pedałów, których rucha", ale to chyba nie wina homoseksualistów, że ktoś taki występuje w mediach w ich imieniu.