Tuż po premierze filmu Psy Agnieszka Jaskółka zdecydowała się na opuszczenie kraju. Podejrzewano, że powodem była jej odważna rola Andżeli. W wywiadzie z Takie jest życie, była modelka wspomina jednak, że wyjechała z Polski i zajęła się modą, by zapomnieć o morderstwie mamy, które miało miejsce kilka miesięcy przed premierą słynnego filmu.
Gdy miałam 17 lat moja mama została zamordowana podczas napadu rabunkowego na nasz dom. Razem z siostrą byłyśmy załamane, popadłyśmy w depresję. Wyjazd za granicą był więc też formą ucieczki od rzeczywistości – mówi, po czym wspomina, że cała rodzina miała wtedy spędzić weekend na Mazurach. Zły stan zdrowia jej mamy sprawił, że musiała zostać w domu: Złodzieje byli zaskoczeni jej obecnością, obserwowali nasz dom i myśleli, że nikogo nie ma. Mama na nieszczęście zobaczyła ich twarze. Mieszkaliśmy w apartamentowcu, mama była dyrektorem finansowym w dużej firmie, a pieniądze, jak wszyscy w tamtych czasach, trzymaliśmy w skarpetach.
Wyjazd z Polski bardzo jej pomógł. Dzięki niemu poznała świat, języki i sławne osoby. Wspomina, że podczas jednej imprezy siedziała przy jednym stoliku z Madonną:
Mogę śmiało powiedzieć, że siedziałam, rozmawiałam, śmiałam się, tańczyłam z Madonną. Było to podczas imprezy w paryskim klubie "Les Bains Douches". A jako nastolatka wieszałam sobie jej plakaty nad łóżkiem... Superwrażeniem było ją poznać! Madonnę odebrałam jako skromną osobę. Ubrana w bluzę z kapturem w ogóle nie rzucała się w oczy, wręcz szukała intymności. Chyba ze 40 procent obecnych w klubie nie wiedziało, że jest z nami taka gwiazda. Pamiętam, że dała szatniarzowi meganapiwek.
To musi być nieciekawa perspektywa: najpierw bawić się z Madonną, a potem musieć tańczyć w Tańcu z gwiazdami. Miejmy nadzieję, że na tym się w jej wypadku nie skończy.