Nie dziwimy sie Adamowi Darskiemu, że po kilkumiesięcznym pobycie w szpitalu, z którego kilka tygodni spędził w sterylnej izolatce, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnęrznym, nie może usiedzieć w domu. Ale chyba powinien wyciągnąć wnioski z niedawnego zatrucia, które na szczęście nie okazało się groźne, wymagało jednak kilkudniowej hospitalizacji. Lekarze zajmujacy się Nergalem, przyznali, że do szpitala trafił niejako na własne życzenie. Jak donosi Fakt, muzyk ciągle popełnia ten sam błąd i nie dba o siebie z wystarczającym stopniu.
Przedwczoraj odpowiedzialność Adama za własne zdrowie została wystawiona na próbę. Jego narzeczona właśnie świętowała urodziny w Warszawie. Darski chciał być blisko niej i postanowił zaryzykować. Wsiadł więc w samochód i dotarł na czas do stolicy z Trójmiasta, gdzie się kuruje - relacjonuje tabloid. Ale to nie był spokojny wieczór w domowych pieleszach. Doda bowiem nie chciała zawieść swoich fanów, którzy zorganizowali imprezę urodzinową w jednym z warszawskich klubów. Nergal osobiście zawiózł tam gwiazdę.
Ostatecznie Darski nie zdecydował się wejść do klubu, a Doda rozmawiając z nim zasłaniała twarz szalikiem. Widocznie nie czuje się jeszcze zupełnie zdrowa po przebytej infekcji wirusowej. Jednak nietrudno sobie wyobrazić, jak zareagują lekarze Nergala na wieść o jego kolejnej ryzykownej wyprawie.