Mogłoby się wydawać, że rozmawianie codziennie rano w programie śniadaniowym z gośćmi nie jest trudnym zadaniem. Potrzeba do tego oczywiście obycia z kamerą i luzu. Ale to w sumie wszystko. Duża wiedza o świecie nie jest wymagana. Wręcz przeciwnie - prowadzący "uczą się" na wizji razem z widzami, nawet lepiej więc, by prezentowali uśredniony społeczny poziom wykształcenia. Warto jednak, by chociaż z grubsza przygotować się do rozmowy. Tak by znać na przykład tak podstawowe fakty.
W sobotę gościem Dzień Dobry TVN był Jacek Żakowski. Urządził sobie z Kingą Rusin krótką pogawędkę na temat sytuacji politycznej premiera Włoch, Silvio Berlusconiego. Problem w tym, że Kinga przez całą rozmowę nazywała go... prezydentem. Na koniec chcąc zabłysnąć, powiedziała: Mam nadzieję, że Berlusconi nie zostanie prezydentem w 2013 roku...
Co ciekawe, nie poprawiły jej osoby pracujące za kulisami ani Jacek Żakowski. Oto prawdziwy gentleman. Mówimy serio - wyobraźcie sobie, jak musiał się krzywić w duchu.