Artykuł z pierwszym zdjęciem z obdukcji Rihanny po feralnym incydencie z lutego 2009 roku jest nadal jednym z najchętniej komentowanych w historii Pudelka. Pod fotografią skatowanej, zapłakanej i posiniaczonej piosenkarki można już znaleźć niemal... 10 tysięcy komentarzy, w których potępiacie Chrisa Browna za to, że dusił, gryzł ją i uderzał jej głową o szybę samochodu.
Nikt chyba nie przypuszczał, że jeszcze kiedyś tak boleśnie przypomnimy sobie tamto zdarzenie. Wczoraj jedna z amerykańskich redakcji otrzymała od anonimowego informatora dwa zdjęcia wykonane w szpitalu, w którym badano piosenkarkę kilka godzin po incydencie. Na fotografiach widać siniaki na policzkach, czole oraz wyraźne opuchnięcie wokół prawego oka. Wargi z zewnątrz i wewnątrz zostały znacznie naruszone.
Do tej pory nie wyjaśniło się, komu zależało, by zdjęcia ujrzały światło dzienne. Możliwe, że zostały wykradzione z sądowych akt sprawy przeciwko Brownowi. Jedno jest pewne - wycieku dokonała osoba, która nie życzy mu najlepiej. Za 3 tygodnie do sklepów w Stanach Zjednoczonych trafi jego nowy album.
Rzecznik prasowy Rihanny nie chciał komentować sprawy. Można jednak podejrzewać, że to nie ona stoi za publikacją zdjęć. Nie dość, że nieraz prosiła fanów na swoim blogu, by zapomnieli o tamtym zdarzeniu, to niedawno zgodziła się, by... zmniejszyć odległość, na jaką Chrisowi nie wolno się do niej zbliżać.
Co byście mu przekazali, gdybyście mogli z nim pogadać?