Odkąd poznaliśmy w telewizji męża Marty Kaczyńskiej, niewiele jest już w stanie zdziwić. Wydaje się wręcz logiczne, że Marta zawczasu zabezpieczyła swoje finanse na wypadek rozwodu. Informacja o podpisanej przez nią intercyzie znajduje się we wpisie do Krajowego Rejestru Sądowego. Marcin Dubieniecki musiał bowiem zgłosić ten fakt, gdy zakładał swoją kancelarię prawną. Nawiasem mówiąc o kancelarii męża Marty zrobiło się głośno po publikacji w Polityce ujawniającej, że jednym ze wspólników Dubienieckiego był Jacek M., oskarżony w aferze o milionowy przekręt związany z zakupem działki pod ambasadę Egiptu w Warszawie.
Intercyza staje się coraz bardziej popularnym sposobem na uniknięcie kłótni o pieniądze, ale nadal decydują się na nią głównie sławni i bogaci. Od pewnego czasu Marta Kaczyńska należy do tej grupy. Po tragicznej śmierci rodziców jej majątek powiększył się o 3 miliony złotych wypłacone przez Wartę z tytułu odszkodowania, 128-metrowe mieszkanie w Sopocie warte ok. miliona złotych oraz oszczędności pary prezydenckiej, wynoszące, według oświadczenia majątkowego Lecha Kaczyńskiego 210 tysięcy złotych.
To wszystko jest majątkiem odrębnym córki zmarłego prezydenta. Ponadto Marta jest współwłaścicielką mieszkania w Gdyni-Orłowie, wycenianego na ok. milion złotych. Tak więc wygląda na to, że zarówno córka jak i wnuczki Lecha Kaczyńskiego nie stracą na ewentualnym rozwodzie. Zapytany o intercyzę Marcin Dubiniecki zareagował jak zwykle nerwowo:
To moja prywatna sprawa, nie będę rozmawiał na ten temat - powiedział dziennikarzowi Super Expressu.
Jeszcze bardziej nerwowo zareagował na pytanie Polityki dotyczące jego wspólnika, o którym wolno pisać tylko jako Jacku M.:
Czy ja będę prowadził kancelarię z panem M., czy z panem gangsterem Słowikiem - to jest moja prywatna sprawa. Tak samo jak to, czy będę startował, czy nie. To co o mnie dziennikarze piszą, co sobie mówią - ja mam to wszystko gdzieś.
Tym samym chyba zakończył swoją karierę okołopolityczną. Jak myślicie, czy Marta skorzysta wkrótce z podpisanej intercyzy?