Odkąd Andrzej Wajda ujawnił swoje plany nakręcenia filmu biograficznego o Lechu Wałęsie w mediach trwają spekulacje dotyczące kandydatów do głównej roli. Sam reżyser nie ukrywał, że będzie to ciężka decyzja.
W Polsce mamy wielu wspaniałych aktorów, którzy mogą zagrać Wałęsę - powiedział pod koniec zeszłego roku w jednym z wywiadów.
Chętnych do zagrania legendarnego przywódcy Solidarności nie brakuje. Na giełdzie nazwisk wymieniano Borysa Szyca, Marcina Dorocińskiego, Macieja Stuhra, Andrzeja Chyrę, Andrzeja Grabowskiego, Bogusława Lindę i Piotra Adamczyka. Jak donosi Super Express, ostatecznie wybór padł na Szyca. Podobno zadecydowało... fizyczne podobieństwo.
Gdyby się przyjrzeć bliżej, można zauważyć pewne podobieństwo - przekonują osoby z branży filmowej.
Ale nie tylko o to chodzi. Producentem filmu jest grupa ITI, ta sama, która właśnie ściągnęła Szyca do nowego serialu TVN Apetyt za życie i zamierza uczynić go jedną z twarzy swojej stacji.
Nie przypadkiem Szyc trafił do serialu. TVN chce by był ich sztandarową gwiazdą, a przecież film ma robić grupa ITI, do której stacja należy - mówi osoba z branży. To byłaby transakcja łączona.
Dla Szyca to dobra wiadomość. Nie będzie musiał odchudzać się do roli, czego tak się ostatnio obawia.
Lech Wałęsa zapytany o swoje zdanie na temat wyboru aktora, który go zagra, deklaruje pełne zaufanie do reżysera:
Nawet nie pomyślałbym, że mogę mu coś sugerować - powiedział w TVN24. Kogokolwiek wybierze Andrzej Wajda, ja mu będę klaskał, bo wiem, że on jako jedyny rozumie sytuację i zrobi to dobrze.