Jeśli komuś się wydawało, że ubiegłotygodniowy występ Krzysztofa Tyńca i Kamili Kajak był ostatnim, jaki oglądamy na parkiecie studia TVN, grubo się pomylił. Show must go on, więc producenci zaprosili do studia sześć par i przykazali każdej z nich odtańczyć to, co w odcinkach konkursowych wyszło im najlepiej.
I oto powrócili na nasze ekrany: przesłodzona Jabłczyńska, ciut zbyt obszerna Liszowska, nieco zarozumiała Kwaśniewska, seksowna Rusin, profesjonalny Tyniec i sympatyczny Sadowski. Ciężko powiedzieć, za kim stęskniliśmy się najbardziej, ale łatwo zauważyć, że kilkanaście tygodni przerwy w treningach nie pozostaje bez znaczenia, gdy przychodzi znów wyjść na parkiet. Zapewne właśnie dlatego Joasia Jabłczyńska w przepięknym walcu przypominała nieco manekin, a po Liszowskiej widać było, że pozwoliła sobie na zaprzestanie ćwiczeń - wyraźnie odbiło się to na jej talii. Kupa wirującego seksu - jak powiedział Piotr Galiński. Przemilczmy.
Podobała nam się bardzo Ola Kwaśniewska. Tango było naprawdę z charakterem. Całość popsuła trochę maniera prezydentówny, która zachowuje się, jak gdyby w mediach pracowała od lat co najmniej dwudziestu i zasługiwała wyłącznie na oklaski i pochwały. Inna gwiazda TVN, Kinga Rusin zatańczyła brawurowo rumbę i wraz ze Stefano Terrazzino wywalczyła trofeum za Najpiękniejszy Taniec. Przystojny Włoch wyznał, że bardzo się za Kingą tęsknił, a ona cieszy się, że zapisała się do niego na prywatne lekcje tańca. Parze gratulujemy dzisiejszej wygranej i pozdrawiamy Kasię Tusk przed telewizorem (a właściwie w tej chwili - przed komputerem).
Na deser nareszcie zatańczyli jurorzy. Zaczęli leniwie przy karcianym stoliku, a zakończyli z wielka pompą. Fajerwerków nie było jedynie podczas wystepu Beaty Tyszkiewicz, która jak na damę przystało wykonała z gracją kilka pląsów i powróciła na swoje miejsce. Piotr Galiński za to zaprezentował się nam w prawie akrobatycznym układzie choreograficznym. Otoczony seksownymi tancerkami i zrzucający w tańcu koszulę walczył o miano polskiego Ricky Martina.
Ivona Pavlović zdobyła uznanie jurorki Kazimiery Szczuki, gdy rzucała mężczyznami po parkiecie. Co by o Czarnej Mambie nie mówić - w tańcu jest rewelacyjna. Dynamiczna i seksowna, nieco różni się od przeciętnej polskiej czterdziestolatki. Ostatni z jurorów, Zbigniew Wodecki wiernie oddał choreografię Michaela Jacksona i widać było, że sprawia mu to ogromna frajdę.
Smutna refleksja na koniec: Kubie Wojewódzkiemu najwidoczniej wydaje się, że żaden program z jego udziałem nie przejdzie bez rzucania się na podłogę i wykrzykiwania Jeszcze raz kamera na mnie! Od wczoraj już przynajmniej wiemy, co wywołuje u niego takie euforyczne stany (zobacz: Wojewódzki kupował po 20-30 gramów kokainy!)
.
O Szymona też się troszkę martwimy...