Najwyraźniej wyciągnął wnioski z trudnych negocjacji, jakie przed kilku laty prowadził z TVN w sprawie przedłużenia kontraktu na prowadzenie Tańca z gwiazdami. Mówiono wówczas, że zażądał 50 tysięcy złotych za odcinek. Stacja uznała jego oczekiwania za nadmiernie wygórowane i wywaliła go z pracy. Powrócił 3 lata temu jako prowadzący Milionerów z pensją wysokości 120 tysięcy złotych miesięcznie. Kiedy TVN podjął nieodwołalną decyzję o zakończeniu emisji programu, prezenter szybko dogadał się z Dwójką.
Poprowadzi nowe show tej stacji - Bitwę na głosy. Jak donosi Fakt, Urbańskiemu udało się wynegocjowac ledwie 100 tysięcy złotych za 9 odcinków. To w jego wypadku znaczne obniżenie wymagań finansowych. Zdaniem tabloidu, prezenterem kierowała... chęć zemsty na szefach z TVN-u:
Nie mógł im wbaczyć, że program Milionerzy został zdjęty z anteny. A do tego szefowie stacji długo zwlekali z ostateczną decyzją, trzymając go w szachu.
Nawiasem mówiąc starający się o posadę prowadzącego Bitwy na głosy Tomasz Kammel był podobno gotów pracować za połowę stawki Urbańskiego, a i tak go nie chcieli... Wygląda na to, że pokazanie się na imprezie z mamą jednak nie pomogło.