Dopiero rewolucja w Libii przeciwko dyktaturze Muammara Kaddafiego skłoniły Beyonce do przyznania się do błędu. Gwiazda od 2007 roku regularnie pojawiała się na rodzinnych imprezach u tyrana, który kazał myśliwcom strzelać do cywili. Za każdy występ na urodzinach jednego z siedmiu synów Kaddafiego piosenkarka dostawała po milionie dolarów. Dodatkowo zakochany w talencie i głosie Knowles Muammar obsypywał ją prezentami.
Bliska zażyłość Beyonce z rodziną dyktatora wyszła na jaw dopiero rok temu. Wtedy gwiazda twierdziła, że informacje o jego krwawych rządach są mocno przesadzone, a jego rodzina to "bardzo mili i cywilizowany ludzie". Trudno stwierdzić, czy Beyonce sama jest tak naiwna, czy liczyła na to, że jej fani są mocno niedouczeni. Jednak ostatnie wydarzenia w Libii sprawiły, że piosenkarka postanowiła odciąć się od niekorzystnego medialnie tyrana. Nagle jego miliony zaczęły być mniej warte niż możliwe szkody w wizerunku.
Wszystkie pieniądze, jakie Beyonce zarobiła w trakcie współpracy z Kadaffim, w tym także honorarium za występ na prywatnym przyjęciu na Nikki Beach zostały przekazane na cele charytatywne – przekonuje rzecznik prasowy gwiazdy w wywiadzie z US Magazin. _**Wspomogły konto organizacji pomagającej Haiti, które spustoszyło trzęsieniem ziemi.**_
Cóż, lepiej późno niż wcale.