Krzysztofa Krawczyka nadal dręczą wyrzuty sumienia, że nie znalazł dla niej czasu, kiedy niedawno przyjechała do Polski (zobacz: Nie spotka się z umierającą byłą żoną?). Zaraz po powrocie Haliny Żytkowiak do Los Angeles, gdzie mieszka na stałe, lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór w zaawansowanym stadium. Niestety, wygląda na to, że nie zostało jej wiele czasu.
Gdy ją poznałem, świata poza nią nie widziałem - wspomina Krawczyk w rozmowie z tygodnikiem Rewia. Może i przetrwałoby to małżeństwo, gdybyśmy żyli w zgodzie z Bogiem.
Obecna żona piosenkarza zdecydowała się wziąć na siebie część winy za to, że spotkanie byłych małżonków nie doszło do skutku.
Nie byłam nowoczesną żoną, która pozwala mężowi spotykać się z byłą, ale teraz, jeśli Krzysztof będzie chciał odwiedzić Halinę, nie będę miała nic przeciwko - deklaruje Ewa Krawczyk.
Wygląda na to, że chyba będzie chciał.
Halina dzwoniła już do Krzysia, rozmawiali o spadku, który chce zostawić naszemu dziecku - przyznaje Krawczyk. Jeśli Krzyś będzie chciał lecieć do mamy, wszystko sfinansuję. Nawet polecę z nim lub wyślę zaufaną osobę, bo lot może być dla syna niebezpieczny. Jeśli Halinka będzie chciała być w Polsce, wystarczy jedno słowo, pomogę jej wrócić.
Życzymy żeby udało im się wszystkim spotkać i porozumieć. Zaskakuje nas jednak zawsze, gdy ludzie opowiadają o tak prywatnych sprawach w gazetach.