Tydzień temu znany projektant-nazista, John Galliano, odwiedził swoją ulubioną kafejkę La Perle. Tym razem jednak wieczór zakończył się nie na kilku lampach wina, ale spędzeniem nocy w areszcie. Po opuszczeniu posterunku policji jego dalsza kariera stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Z powodu nazistowskich obleg, deklarowanej miłości do Hitlera i obozów zagłady dom mody Dior postanowił zwolnić artystę (zobacz: Dior zwolnił Johna Galliano! TO JEGO KONIEC?!). Z usług cenionego kreatora mody zrezygnowało też kilka gwiazd, takich jak Natalie Portman, Nicole Kidman i Sandra Bullock. To jednak nie koniec. Komentarze o Żydach, których rodzice "powinni zostać zagazowani w obozach" mogą kosztować Galliano także utratę wolności.
Do sądu wpłynęły już trzy pozwy przeciw projektantowi. Za obrazę na tle rasistowskim we Francji grozi Galliano do 6 miesięcy w więzieniu oraz wysoka grzywna. Zapewne 20 tysięcy euro to dla niego żaden problem, ale pobyt za kratkami to nie wakacje. Obrońca Galliano już złożył oświadczenie, w którym próbuje brać sąd i opinię publiczną na litość. Przekonuje, że jego klient jest w ciężkiej depresji po śmierci jego dwóch bliskich współpracowników, którzy w zeszłym roku popełnili samobójstwo. Zdaniem prawnika projektant nie powinien ponieść odpowiedzialności za swoje słowa, gdyż był pijany, a także był pod wpływem silnych środków antydepresyjnych.
Najprawdopodobniej Galliano będzie musiał zapłacić grzywnę oraz odszkodowanie osobom, które obraził, życząc ich rodzicom zagazowania. Francuskie media spekulują, że z powodu nazistowskich poglądów John może zostać przykładnie ukarany i trafić za kratki przynajmniej na kilka dni. Miejmy nadzieję, że poniesie surowe konsekwencje, a kara co najmniej pogłębi jego depresję. Sądzicie, że sądy powinny litować się nad nazistami?