Jak niedawno pisaliśmy, Ania Świątczak dość szybko zrozumiała, jak niekorzystny wpływ na jej karierę miało rozstanie z Michałem Wiśniewskim. Bez Wiśni u boku przestała właściwie istnieć w show biznesie. Zamiast zapowiadanego w wywiadach "rozwinięcia skrzydeł", czekała ją bolesna konfrontacja z rzeczywistością. Osoby, które jeszcze niedawno promowały ją przez wzgląd na Michała, teraz "nie mają dla niej czasu."
Po udziale w programie Tylko nas dwoje Ania liczyła na dalszą współpracę z Polsatem - mówi tygodnikowi Na żywo znajoma Świątczak. Ale mimo próśb Nina Terentiew nie ma dla niej czasu. A może unika spotkania, bo nie ma jej nic do zaproponowania?
Na domiar złego związek z Michałem Żeńcą, dla którego opuściła dom w Magdelance, okazał się wielką pomyłką. A tymczasem porzucony mąż nie tylko obnosi się ze swoją nowa miłością, ale także planuje kolejny ślub.
Ania zmaga się z samotnością, brakiem pieniędzy i zazdrością - mówi tabloidowi znajomy piosenkarki. Jej cały majątek to kawalerka warta najwyżej 300 tysięcy złotych. Podobno zastanawia się nad jej sprzedażą. Chce zainwestować w zespół, w siebie i w adwokata. Przed ślubem podpisała intercyzę. Bolą ją komentarze, że bez Michała nic nie znaczy. Ale niestety sama zaczyna wierzyć, że tak jest.
To naprawdę interesujące, że po wygłupach u boku Pudziana w Tylko nas dwoje Świątczak uwierzyła, że może zostać gwiazdą. To "inwestowanie w adwokata" z pewnością nie rozbawi jednak Michała. Czy ma dość pieniędzy na to, by zwrócić jej tę inwestycję?