Jak pisaliśmy niedawno, życie Ani Świątczak po rozstaniu z Michałem Wiśniewskim raczej nie przypomina bajki. Piosenkarka została bez pieniędzy i bez perspektyw zawodowych, z podpisaną intercyzą i dwójką dzieci na utrzymaniu. Jej sytuacji na pewno nie poprawiają chaotyczne zmiany wizerunkowe, które doprowadzają do rozpaczy modowe komando złożone z Joanny Horodyńskiej i Karoliny Malinowskiej (zobacz: Sukienka Ani nadaje się na "szmatę do podłogi"! (FOTO)).
Przyparta do muru Ania postanowiła wytłumaczyć się w Fakcie: _**Chyba się zgubiłam**_ - żali się czytelnikom tabloidu. _**Trochę się miotam, szukając jeszcze siebie**_. Wydaje mi się, że ciągle ktoś oczekuje, żebym była jakaś i chyba za bardzo się zakręciłam. Ja nie jestem panią, która zajmuje się modą tylko śpiewam.
Świątczak żali się, że nie ma pieniędzy na zatrudnienie stylisty. Naszym zdaniem wystarczyłby ktoś życzliwy, kto odradziłby takie "kreacje".
Jak donoszą znajomi, Ania planuje sprzedać kawalerkę, która jest jej jedynym majątkiem i uzyskane w ten sposób pieniądze zainwestować w dobrego fachowca. Ale chodzi nie o stylistę, tylko o adwokata specjalizującego się w sprawach rozwodowych.
Cóż, to dość radykalna decyzja. Michał z pewnością nie życzy powodzenia.