O tym, że jest coś na rzeczy, można było wywnioskować z niedawnych słów Jarosława Kuźniara, który zgodził się z Piotrem Najszubem, że alkoholizm jest chorobą zawodową dziennikarzy i sam przyznał się do wypijania co wieczór butelki wina (zobacz: Kuźniar pije co wieczór przed snem BUTELKĘ ALKOHOLU?).
Zdaniem tygodnika Na żywo ten sam problem może dotyczyć również Kamila Durczoka. Szczególnie odkąd jego żona wróciła z synem do Katowic. Kawalerskie życie w stolicy najwyraźniej mu nie służy. Dziennikarz dziwnie zachowywał się podczas niedawnego wywiadu z Januszem Palikotem.
Kamil, co się dzieje, chcesz o tym porozmawiać? - pytał zaniepokojony jego stanem jeden z szefów TVN-u. Palikot po rozmowie z Durczokiem stwierdził zaś: Ja generalnie lubię rozmowy po kielichu. Są ludzie, którzy upijają się na smutno i na wesoło. Cieszę się, że Durczok jest w tej drugiej grupie.
Problem w tym, że rozmowa nie odbyła się w restauracji, tylko w telewizyjnym studio. TVN próbuje chronić Durczoka usuwając feralny wywiad z portali internetowych. Ale jak pamiętamy po aferze z "upierdolonym stołem", nie jest to najlepszy pomysł.
Zdaniem znajomych Durczok ciężko znosi rozłąkę z rodziną: _**Kamil jest przemęczony, zestresowany i osamotniony**_ - mówi tabloidowi jego przyjaciel. Powinien sprowadzić do Warszawy żonę i syna.