Aneta Piotrowska boi się, że jej kariera już się skończyła... Po nieudanym epizodzie z USA seksowna tancerka nie potrafi znaleźć sobie miejsca w kraju. Swoją drogą - ile to już polskich gwiazd łudziło się, że zrobi wielką karierę za oceanem i dostało po dupie?
Piotrowska nie ma za bardzo pomysłu, jak mogłaby zarabiać na zyskanej dzięki romansowi z Rafałem Mroczkiem popularności. My również nie mamy pojęcia. Szkół tańca powstało już dość. Najlepszy biznes ze wszystkich zrobił na tym chyba Marcin Hakiel, który zarabia na swojej podobno ponad 50 tysięcy miesięcznie. Aneta ewentualnie mogłaby u niego pracować. Ale tak przecież nie zarobi kokosów. Jej chodzi w końcu o gwiazdorskie stawki. A zresztą - Hakiel wygląda na sknerę. Wątpimy czy ktokolwiek zarabia u niego więcej niż 3000 brutto.
Poradźcie Anecie, co ma zrobić, jeżeli macie jakiś pomysł. Nauczyć się śpiewać i nagrać płytę? Tę drogę zajęła już jej chyba Edyta Herbuś. Wystąpić w telenoweli? Też - Edyta Herbuś...
Aneta nie jest więc w najciekawszej sytuacji. Wygląda na to, że przespała swój najlepszy moment.
A skoro już o niej - nasz informator donosi, że ostatnio dostała mandat w Sopocie. Jechała czarnym Mercedesem kombi (więc ostatecznie nie powodzi się jej chyba aż tak najgorzej). Mimo próśb policjanci byli nieubłagani. Zastanawiamy się, czy to nie ostateczny sygnał schyłku popularności. Jeżeli jesteś gwiazdą i dostajesz w Polsce mandat, zacznij się martwić.