Marina Łuczenko zdecydowała się w lutym zwolnić Maję Sablewską. W oficjalnym oświadczeniu wyjaśniła powody zerwania współpracy. Pisała między innymi, że od dłuższego czasu nie miała kontaktu z własną menedżerką, która skupiła się na telewizyjnej karierze. W odpowiedzi Sablewska oskarżyła Łuczenko o szarganie jej dobrej opinii oraz przedkładanie "życia osobistego" nad karierę. Obecnie Marina, która nie jest już ani podopieczną Mai, ani w związku z Mrozem, w pełni skupia się na dokończeniu albumu.
Wszystko, co się stało, opisałam w oświadczeniu. Myślę, że nic więcej nie powinnam mówić – stwierdza Łuczenko w wywiadzie z wp TV. To jest naprawdę ciężki dla mnie moment w moim życiu. Myślę, że przyjdzie taka chwila, że będę mogła o tym pomówić. Ja to naprawdę cały czas przeżywam.
To nie jest wpływ czegokolwiek – odpowiada Marina na pytanie, czy na jej decyzję miało wpływ odejście Górniak. Ja zawsze Maję bardzo wspierałam. To wyłącznie moja, przemyślana, dojrzała decyzja.
Łuczenko zamierza skupić się tylko i wyłącznie na muzyce. W wywiadzie odmówiła jednak podania nawet przybliżonej daty wydania płyty. Jak deklaruje, ma już dość opowiadania o projektach i chce je teraz realizować.
To, co wypuszczę, to będzie ogromne zaskoczenie, bo nagrałam płytę, której nie spodziewają się nawet moi fani. To będzie coś zupełnie innego niż Pepper mint. Nie będę zdradzać szczegółów, bo wcześniej tylko mówiłam, mówiłam i mówiłam, a nic nie dochodziło do skutku.
Myślicie, że tym razem będzie inaczej?