Mel Gibson będzie miał dziś udany wieczór. Może nawet upije się wreszcie na wesoło... Sąd w Los Angeles wydał właśnie wyrok w jego sprawie. Była kochanka, Oksana Grigorieva, oskarżała go o znęcanie się nad nią, ich córeczką Lucią, a także o zastraszanie i pobicie. Aktor postanowił dogadać się z nią, by uniknąć jeszcze większego skandalu (o ile to w ogóle możliwe) i poszedł na ugodę.
Co jednak ciekawe, w sądzie nie przyznał się do popełnienia jednego, najpoważniejszego z zarzucanych mu czynów, czyli napadu z pobiciem. Jednocześnie zapewnił, że jest w stanie udowodnić swoją niewinność. Skorzystał tym samym z prawnego kruczka, który nazywa się "przyznaniem Westa" ("West plea") i w praktyce oznacza nie tyle przyznanie się do winy, ale możliwość poddania się karze, jeżeli winę mu się udowodni.
Tym samym więc dostał karę w zawieszeniu. Okres próbny trwać będzie 36 miesięcy. Oksana otrzymała również sądowe pozwolenie na nagrywanie ich rozmów telefonicznych (pamiętając jego poprzednie wybryki, może się to przydać). Ponadto Mel będzie musiał odpracować 16 godzin w służbie społeczeństwu, a także poddać się 52-tygodniowej terapii rodzinnej.
Sądzicie, że to sprawiedliwa kara? Przypomnijmy: "Mel prawie ZABIŁ NASZĄ CÓRKĘ!"