Za nami drugi odcinek pierwszej edycji X Factor. Wydaje się, że producenci wyciągnęli lekcję z błędów w montażu poprzednich castingów, bo tym razem jurorzy wydawali się o wiele bardziej wygadani, zrelaksowani i swobodni. Przypomnijmy: Najbardziej miałkie jury w tym sezonie?
Kuba Wojewódzki nadal szerokim łukiem omijał komentowanie zdolności wokalnych uczestników, a polski Czesława Mozila wydawał się nieco bardziej zrozumiały. Jednak największą zmianę dostrzec można u Mai Sablewskiej, która o wiele chętniej i bardziej dogłębnie oceniała osoby zgłaszające się do show.
_**Nie interesuje mnie szukanie drugiej Dody, drugiej Mandaryny**_ - powiedziała do kamery, po czym dodała, że szuka faceta. A tych akurat nie zabrakło.
Największe wrażenie zrobił na sędziach Jacek Czerwiński, który wykonał na kolanach przed Mają utwór Walking in Memphis z repertuaru Marca Cohna. Drogi Jacku, nie lubię kokietowania, ale tak sobie myślałam, szukam w tobie plusów. Masz jeden najważniejszy. Masz Factor X - skomentowała jego występ Sablewska. Najbardziej mnie wkurzają zdolni gówniarze - dodał Kuba.
Do kolejnego etapu przeszli również Kuba Nycz, który zaśpiewał Up and Down Billy'ego More'a, 49-letni Wojciech Strzelecki, którego wykonanie Delilah Toma Jonesa, zapewniło mu trzy pozytywne oceny. Po repertuar Walijczyka sięgnął również Kamil Czostkiewicz, który po zaśpiewaniu I (Who Have Nothing) usłyszał od Kuby, że "na niego czekał". Na kolejnych eliminacjach spotkamy się również z Nigeryjczykiem, Johnem Jamesem Egwu, który porwał publiczność utworem I’ll make love to you Boyz II Men. Wojewódzki próbując być śmieszny na swój sposób "tłumaczył" jego angielski: Skończyłem małżeństwo z białą kobietą. Zjadłem ją, była żylasta - mogliśmy usłyszeć z ust Kuby. Jak myślicie, czy będzie kolejna rasistowska afera z jego udziałem? (Przypomnijmy poprzednią: Wojewódzki śmieje się z muzułmanów!). Sytuację ratować próbowała Sablewska, która powiedziała: Wychodzi człowiek o innym kolorze skóry na scenę, a publiczność szaleje. Cieszę się, że coś się zmienia. John otrzymał trzy pozytywne oceny.
Również panie nie zawiodły w tym odcinku. Największą jego gwiazdą wydaje się 23-letnia Anna Dudek, która zmierzyła się z klasykiem What A Wonderful World Louisa Armstronga. Było wiele programów przed tym. Gdzieś ty się chowała? Trudno będzie dzisiaj znaleźć kogoś lepszego od ciebie. Nie wiem, czy wiesz, ile kosztuje wyprodukowanie jednego odcinka tego programu. To są dobrze wydane pieniądze. Na ciebie - chwalił ją Kuba. Podoba mi się lekkość z jaką śpiewasz - usłyszała z kolei od Mai 26-letnia Maria Podulka, która zaśpiewała hit Crazy grupy Gnarls Barkley w wersji akustycznej.
Kłębkiem nerwów okazała się Gabriela Mycielska, której wykonanie That’s What I Like about You Trishy Yearwood nie spodobało się Mai i Kubie. Dopiero zaśpiewanie Simply The Best przekonało Wojewódzkiego: Nie masz potencjału gwiazdy. Zmienimy to - skomentował.
Jedyną grupą, jaką zobaczyliśmy były siostry Zalewskie, Martyna, Natalia i Ola, które przekonały jurorów swoją energią i bardzo oryginalnym występem.
Do największego sporu doszło po występie 30-letniej nauczycielki muzyki, Estery Marszewskiej, która chwaliła się znajomością z Czesławem. Na nieszczęście... on jej nie pamiętał. Zaśpiewała Tainted Love Glorii Jones, ale nie spotkało się to z entuzjazmem Mai i Kuby. Wyczuwam w tobie lekką sztuczność. Może to dlatego, że jesteś zestresowana - argumentowała swoje "nie" Sablewska. To było desperackie - dodał Kuba. Jedynie Mozil był na "tak". Odpadnięcie swojej "znajomej" skwitował jedynie słowami: Tego w ogóle nie kumam.
Widzicie już kogoś, kto zasługuje na Wasze przyszłe głosy, 100 tysięcy złotych i kontrakt płytowy?