Aresztowano ich, ale nie odebrano im materiałów. Pudelek je kupił...
Znany polski paparazzi, korzystając z pobytu Brada Pitta i Angeliny Jolie w Czechach, zdobył dla nas te zdjęcia. Oto relacja z wypadu do Pragi:
Pomysł na wycieczkę do Pragi narodził się spontanicznie, ale grzechem byłoby nie wybrać się do Czech, kiedy kręci się tam najsłynniejsza para na świecie. System jest prosty fotoreporter + dziennikarz - razem jest raźniej działać.
Do Pragi wyruszyliśmy w poniedziałek wieczorem. Po ośmiu godzinach podróży bez problemu wyczailiśmy miejsce pobytu Brandoliny i Pitta. Kilka minut przed ósmą okazało się, że nie jesteśmy tam sami, bo pod rezydencję gwiazd zajechało sześć samochodów z paparazzi. Angelina kilka minut po ósmej ruszyła na plan. W Pradze małżeństwo wozi się na zmianę Volkswagenem Transportrem i Audi Q7. Angelina nagrywa w Czechach film "Wanted" i z rezydencji ma do pracy rzut beretem.
Dom otoczony jest solidnym murem, a od kilku dni dodatkowo wzniesiono też dodatkową kondygnację - słomianą, czy trzcinową - nieważne... Wokół rezydencji kręci się non stop kilku ochroniarzy, teren jest monitorowany. Terenu wokół budynku pilnują Czesi, w środku działają Amerykanie.
Ochroniarze robią wszystko, żeby utrudnić życie fotoreporterom. A to wejdą niechcący na drogę, a to zasłonią szybę samochodu, albo wysiadającą postać. W ogóle ciekawy to widok i niespotykany w Polsce - siedem samochodów gęsiego sunie za autem gwiazdy. Teren planu filmowego to spory park, wokół kręcą się ochroniarze i policjanci. Po kilku godzinach pobytu w Pradze w głowie Stoppy narodziła się myśl. Szybko wyprzedził paparazzi jadącego za vanem z Bradem Pittem i jako pierwszy ustawił się pod domem. wjechał na chodnik, zatrzymując się bardzo blisko muru, wylazł z samochodu i wskoczył na dach. Stanął na murze i zaczął robić foty. Nie potrwało to jednak zbyt długo, bo w całej sytuacji szybko kapnęli się ochroniarze. Ja siedziałem grzecznie w samochodzie.
W czasie akcji ochrony ucierpiał reflektor samochodu Stoppy, który został rozbity przez krewkiego ochroniarza. Zaczęła się szamotanina i poszukiwanie kart ze zdjęciami. W międzyczasie wyciągnięto i mnie. Z wykęconymi łapami przeszukano nas. Z kieszeni Przemka amerykański przedstawiciel ochrony zabrał jedną z kart, drugą zwinął z aparatu, który leżał w samochodzie. Nie jest prawdą, że wdarliśmy się do domu.
Po około 10 minutach przyjechała policja w sile dwóch radiowozów i czterech policjantów - pozdrawiamy Panowie! Amerykanin krzyczał, że Stoppa chciał przejść przez płot i wedrzeć się na teren, co nie jest prawdą. Amerykanie twierdzili, że w Stanach w podobnym przypadku mogliby nawet zacząć strzelać. Stoppa tłumaczył, że jesteśmy w Czechach nie w USA. (Według czeskiego prawa jeśli nie jesteś na czyimś terenie możesz robić zdjęcia). Podobnego zdania byli policjanci, którzy stwierdzili, że za to co odwalił Przemek według ich prawa grozi mandat za złe parkowanie (500 koron - 65 złotych). Na dodatek z domu Pittów wyleciała jeszcze jakaś pani, która pozazdrościła chyba Przemkowi i zaczęła robić zdjęcia nam. Całą sytuację fotografowali też paparazzi z Francji i USA). Notabane straszne z nich buraki. Swoje zdjęcia wręczyli ochronie - dzięki za solidarność...
Jako że Stoppa miał tylko plastkiowe pieniądze, panowie policjanci zabrali nas do bankomatu, a potem zawieźli nas na komendę. Spędziliśmy tam urocze 4 godziny. Przesłuchiwano nas w korytarzu, bez tłumacza, ale jakoś się dogadaliśmy. Wnioski były takie - ochrona nie mogła nas przeszukać - tylko policjanci mogą to robić, a co najważniejsze karty ze zdjęciami zabrano także bezprawnie. Ropoczęły się negocjacje z czeskim szefem ochrony w sprawie ich odzyskania. W ich toku osiągnęliśmy satysfakcjonujące porozumienie. Karty oddano, a Stoppa obiecał, że nie będzie już odwalał takich numerów. Amerykanie są na nas podobno strasznie obruszeni. Gdybyśmy byli uparci, chamscy i wogóle be (a tacy przecież nie jesteśmy), moglibyśmy pójść o krok dalej. Policjanci proponowali nam nawet wytoczenie sprawy karnej ochroniarzom. Dawano nam spore szanse na zwycięstwo (80 procent). Karty wróciły do Stoppy (to co na nich było widać poniżej), a my wróciliśmy do pracy. Na koniec oprócz pamiątkowych zdjęć robionych przez ludzi Jolie i Pitta, fotki zrobił nam także czeski policjant.
Pozdrowienia z Pragi
Przemek Stoppa Squad
Jak widzicie, nasi paparazzi podchodzą do sprawy z humorem. Można ich lubić lub nie, ale trzeba przyznać, że potrafią bawić się tym, co robią. Oto efekty ich wczorajszej pracy - Brad Pitt ze słodkimi dzieciakami: