Jak donosi Fakt, Joanna Liszowska ciągle nie podjęła ostatecznej decyzji co do miejsca porodu. Jej mąż, Ola Serneke namawia ją wprawdzie, by zaufała szwedzkiej klinice, ale aktorka ciągle się waha.
Jak donoszą jej znajomi, najbardziej obawia się trudności z porozumieniem się. To chyba trochę naciągany problem. Pomijając już, że bez problemu dogada się po angielsku to, biorąc pod uwagę, jak wielu polskich lekarzy pracuje obecnie w Skandynawii, istnieje spora szansa, że trafi na polskojęzyczny personel.
Joasia jednak uznała, że w polskiej klinice będzie się czuła bezpieczniej. Ku rozpaczy męża, wstępnie wybrała już jeden z warszawskich szpitali położniczych.
Joasia jest nieprzejednana - mówi Faktowi kolega aktorki. Jak się uprze, to nikt jej nie przekona.