Na początku marca w mediach ukazało się zdjęcie córki Whitney Houston wciągającej kokainę (zobacz: Córka Whitney Houston też ćpa!). Wielu świadków twierdziło, że Bobbi Kristina poszła w ślady swojej matki i uzależniła się od narkotyków. Natomiast córka piosenkarki i Bobby'ego Browna utrzymywała, że zwyczajnie wrobiono ją w pozowanie do fotografii. Broniła się twierdząc, że zdarzyło jej się brać narkotyki "tylko dla zabawy" i wcale nie jest uzależniona. Na szczęście rodzice, którzy mają poważne problemy z uzależnieniami, nie dali się nabrać i zmusili ją do pójścia na odwyk.
Whitney zadzwoniła do Bobby'ego i powiedziała, że Krissi natychmiast potrzebuje zapisać się na odwyk – mówi dziennikarzom jeden z ochroniarzy Houston. Oboje zgodzili się, że muszą postępować zgodnie z zasadą twardej miłości i wstrząsnąć córką. Odebrali jej lexusa, którego dostała na urodziny, odcięli dostęp do kart kredytowych i zabrali kolekcję ubrań, którą zebrała na nadchodzącą wiosnę.
Piosenkarka i jej były mąż obwiniają się za uzależnienie córki. I nic dziwnego. Dorastała w domu, w którym niegdyś niemal na każdym stole leżały narkotyki. Oboje spakowali Bobbi i niemal siłą zaprowadzili do samochodu. Razem zawieźli córkę do zamkniętego ośrodka na odwyk, gdzie spędzi dwa tygodnie w izolacji. Po upływie najtrudniejszego okresu będzie mogła wychodzić z ośrodka na przepustce.
Jak myślicie, czy to dopiero początek?