Poszukiwania utalentowanych muzyków na antenie Polsatu nadal trwają. W trzecim odcinku Must be The Music. Tylko muzyka jurorzy musieli zmierzyć się z całym przekrojem różnych aspirujących gwiazd.
Na pierwszy ogień poszedł 17-letni Piotr Wolwowicz. Dorabiający sobie na weselach chłopak zaśpiewał poważną, patriotyczną piosenkę Andrzeja Rosiewicza, _**Pytasz mnie**_. Najwyraźniej jednak taki repertuar (a także jego wykonanie) nie przekonało sędziów.
_**Może czas na nowy program, "Zabij mnie swoją muzyką"?**_ - zapytał Adam Sztaba. Bardziej kategoryczna była Elżbieta Zapendowska: Coś okropnego! Chłopie, ciesz się, nie śpiewaj takich piosenek, jakieś bogoojczyźniane, straszne! Nie daj się w to wciągnąć, nie idź tą drogą.
Młody muzyk postanowił się jednak bronić, bo drżącym głosem odpowiedział: Moje wykonanie było i tak najlepsze, ponieważ w tych czasach emigrowanie jest bardzo częste, a ojczyzna jest najważniejsza!
Dużo lepiej poszło zespołowi Red Lips, z oryginalną, rudą wokalistką. Wykonali piosenkę Venus zespołu Shocking Blue, która przypadła do gustu całemu jury. Energetyczna dziewczyna z francowatymi oczkami, co uwielbiam - stwierdziła Zapendowska. Pewną konsternację wywołał akordeonista Daniel Boczniewicz, który zaprezentował utwór własnego autorstwa pt. Artysta, w dość trudnym do zdefiniowania stylu, z rapowanymi i melorecytowanymi wstawkami. Mimo to otrzymał trzy głosy na tak, na nie była jedynie Kora. Ja nie gustuję w czymś takim, także jestem na nie.
Sporo wzruszeń dostarczył Przemek Kaszubski, na stałe mieszkający w Szkocji i pracujący jako portier w szpitalu. Jak sam opowiedział, często śpiewa pacjentom, co daje mu wielką radość. Podczas castingu wykonał _**My Way**_ Franka Sinatry. Coś było niezwykłego w pana śpiewaniu, ale mnie wzruszyło - stwierdził Sztaba. Czuć serce w pana śpiewaniu, realizuje pan swoje marzenia, to jest najważniejsze - dodała Zapendowska. Niezwykły portier dostał się do następnego etapu jednogłośnie.
Zabawnie było podczas występu zespołu Rotten Bark, którego nazwa znaczy nie mniej, nie więcej tylko "zgniła kora". Jak zapewniają jego członkowie, powstała kilka lat temu i nie miała na celu obrażania Kory Jackowskiej. Jednak kiedy tylko pojawili się na scenie, jurorka od razu zapytała o znaczenie nazwy, po czym ogłosiła, że teraz muszą się postarać. Grupa wykonała własny utwór, utrzymany w stylu "kalifornijskiego rocka", _**King of the disco**_, dzięki któremu przeszli dalej z czterema głosami na tak. Kompletną porażką okazała się za to Caroline z Kenii, która zastrzegła, że "przyjechała do Polski w interesach", a na casting przyszła w towarzystwie chłopaka, na oko 40-letniego. Niestety, śpiewając Halo Beyonce, nie trafiła chyba w żaden dźwięk, a Łozo polecił jej zająć się modelingiem.
Na koniec zaprezentowała się 17-letnia Arletta Rzepiela ze Stalowej Woli. Dziewczyna zagrała i zaśpiewała cover _**This is war**_, 30 seconds to Mars, czym wyraźnie zachwyciła wszystkich jurorów. Doceniono nie tylko jej dobre warunki wokalne, ale przede wszystkim dojrzałość i jednomyślnie posłano do kolejnego etapu.
Wydaje nam się, że jeżeli chodzi o różnorodność wykonawców, to show Polsatu wyprzedza swoich konkurentów. Czy po wczorajszym odcinku macie już swoich faworytów?