Mąż Grażyny Torbickiej, ceniony kardiolog, został niedawno powołany do Rady Narodowego Centrum Nauki. Do tego grona liczącego dwudziestu czterech członków wybrano go spośród 500 specjalistów. To oczywiście wielki zaszczyt, więc dziennikarce nie pozostawało nic innego, jak tylko okazać radość. Problem w tym, że taka nobilitacja wiąże się z koniecznością przeprowadzki do Krakowa.
Ze względu na obowiązki zawodowe Torbicka nie może towarzyszyć mężowi. Wszystko wskazuje zatem na to, że ich małżeństwo przekształci się wkrótce w związek na odległość. Jak donosi tygodnik Świat i Ludzie, Adam Torbicki wynajął już mieszkanie w Krakowie. Do Warszawy przyjeżdża tylko na dyżury w Klinice Chorób Wewnętrznych Klatki Piersiowej.
Teraz najważniejsze są weekendy - mówi tabloidowi znajomy Torbickich. Wtedy są nierozłączni. W tygodniu dzwonią do siebie i zapewniają o swojej miłości. Dbają o nią, bo od lat łączy ich takie wspaniałe i wciąż żywe uczucie.
Myślicie, że taka długa, przerywana na weekendy rozłąka może zaszkodzić małżeństwu z wieloletnim stażem, czy może wręcz przeciwnie?