Anna Czartoryska nie o takiej karierze i związku marzyła. Po mocnym starcie, kiedy zaraz po ukończeniu Akademii Teatralnej niejako z marszu dostała duże role w kilku serialach naraz, entuzjazm producentów nagle wygasł.
Ania jest utalentowaną aktorką, która świetnie sprawdza się na planie, dlatego szkoda, że reżyserzy o niej zapomnieli - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na żywo jej koleżanka. Telefon milczy, a bieganie na castingi nie przynosi efektów. Ania jest rozgoryczona.
Nie otrzymuje wsparcia nawet od swojej agentki, która bardzo niechętnie rozmawia z prasą o swojej podopiecznej i od miesięcy nie znalazła czasu, by usunąć błędy ortograficzne, które znalazły się na jej stronie internetowej.
Może oczywiście liczyć na swojego chłopaka, dzięki któremu zaistniała i w ogóle o niej piszemy. Niestety, wciąż nie może się doczekać zaręczyn i ślubu, dzięki któremu na pewno zrobiłoby się o niej głośno. Pomyślcie tylko - "żona papieża" :) Ostatnio "papież" zdementował plotki o zaręczynach w Egipcie.
Kocha Anię, ale ucieka przed ostatecznymi decyzjami - potwierdza w rozmowie z tabloidem znajomy aktora.
Niedawno Czartoryska postanowiła zweryfikować swoje umiejętności aktorskie na teatralnych deskach. I to od razu w najtrudniejszym gatunku dramatycznym. Zagrała w monodramie Morfina na Novej Scenie Romy.
Ania ma nadzieję, że teraz uda jej się udowodnić, że jest nie tylko dziewczyną Adamczyka - mówi jej koleżanka.
Życzymy powodzenia. Również w zaciąganiu Adamczyka przed ołtarz. Jak widać, nie jest to proste.