Kiedy Kinga Rusin została ambasadorką akcji Godzina dla Ziemi, wiele osób zastanawiało się, co miłośniczka naturalnych futer ma wspólnego z ekologią. Pomijając oczywiście reklamowane jako ekologiczne kosmetyki, które promuje przy każdej okazji.
Na co dzień prezenterka nie sprawia wrażenia szczególnie przejętej przyszłością naszej planety. Po mieście nie porusza się bynajmniej autem z hybrydowym napędem, ale paliwożernym "brudasem" z potężnym silnikiem. No i te futra.
Wprawdzie Kinga zapewnia, że wcale nie jest ich miłośniczką, ale zdjęcia mówią same za siebie.
_**Każdy z nas ponosi odpowiedzialność za stan naszej planety**_ - przekonuje Kinia. Sprawmy, by nasze działania miały pozytywny wpływ.
Niestety, jeszcze nie wpadła na to, by zacząć od siebie. Nie uważacie, że wtedy byłaby znacznie bardziej przekonująca?