Sędziowie, którzy pilnowali tego, by Chris Brown dopełnił wszystkie wymogi, które stawiano mu w wyroku za pobicie Rihanny, za każdym razem chwalili jego postępy. Okazje się, że na pochwały było stanowczo za wcześnie, czego dowodem jest to, co wydarzyło się wczoraj w budynku, w którym nagrywany jest śniadaniowy program stacji ABC, Good Morning America.
Piosenkarz pojawił się w studiu, by wypromować premierę swojego nowego albumu. W pewnym momencie dziennikarka, która przeprowadzała z nim wywiad grzecznie zapytała o Rihannę i incydent sprzed dwóch lat. Mina od razu mu zrzedła, ale zachował spokój i odpowiedział na zadane pytanie.
Piekło rozpętało się w garderobie. Jak donoszą informatorzy, w przerwie programu Chris zaczął wrzeszczeć i trzaskać drzwiami. Makijażyści i fryzjerzy pracujący na zapleczu natychmiast wezwali ochronę. Brown wpadł w taki szał, że rozerwał t-shirt na sobie i rzucił krzesłem w okno doszczętnie je niszcząc. W drodze do wyjścia stanął twarzą w twarz z producentem programu. Atmosfera była tak gorąca, że inni pracownicy musieli ich rozdzielać. Gdyby wdał się w bójkę, natychmiast trafiłby za kratki, bo złamałby warunki zwolnienia warunkowego.
Co najbardziej zaskakuje, Robin Roberts, dziennikarka, która zadała Chrisowi pytanie, które wyprowadziło go z równowagi, zapewnia, że zapytała go za kulisami, czy może wspomnieć o Rihannie. Zgodził się i nic nie zapowiadało takiego wybuchu. Jak uważacie, powinien siedzieć za kratkami?
Zobaczcie fragment wywiadu, który tak bardzo go rozwścieczył. Miny Chrisa i jego próby zmiany tematu są bezcenne: