Ostatni odcinek Bitwy na głosy zakończył się odejściem Michała Wiśniewskiego z programu. Najwyraźniej wciskanie wokalistki Ich Troje do grupy naturszczyków jednak nie spodobało się widzom. Głosującym nie przypadła do gustu także polska wersja piosenki zespołu Scorpions Send Me An Angel, którą wykonała grupa Wiśni. Bez szczególnych emocji do kolejnego odcinka przeszły zespoły Golców i Urbańskiej. Drugie miejsce w głosowaniu zajęła Urszula Dudziak, zaś trzecie Piotr Kupicha. Ponownie wygrała Mlynkowa, której zwycięstwo przepowiedział Jagielski, stwierdzając:
Polska może cię pokochać, bo jesteś taka prostolinijna. Po prostu walisz prosto w oczy.
Miecznikowskiemu natomiast nie pomógł naprawdę tani numer ze łzawą historią taksówkarki. Naprawdę współczujemy uczestniczce Bitwy na głosy przykrych doświadczeń, ale wywlekanie ich na wizji to bardzo zły pomysł. Na dodatek producenci programu włożyli w usta kobiety, która straciła dziecko, słowa z Bohemian Rapsody "Mama, ooh, I don't want to die" – żenująca zagrywka.
Trzeba natomiast przyznać, że Wiśniewski przyjął przegraną z podniesionym czołem. Najwyraźniej nie zmartwił się, bo zamierza wycisnąć ze swojej grupy, co tylko się da i - jak zapowiedział - planuje z nimi… wspólną trasę koncertową.
Ja się naprawdę jako artysta w tym programie realizuję. My będziemy nadal współpracować. Mamy już zaplanowane wspólne koncerty – powiedział Wiśniewski.
Uważacie, że słusznie odpadł? Czy może inna grupa była słabsza od podopiecznych Michała?