Na ten dzień czekali fani Britney Spears na całym świecie: na dzisiaj zaplanowano premierę jej nowego albumu, _**Femme Fatale**_. Wiele wskazuje niestety na to, że cierpliwość jej wielbicieli zostanie wystawiona na kolejną próbę. Mini-koncert, który został nagrany w niedzielę, a wyemitowany teraz w programie Good Morning Amercia jest dowodem na to, że do czasów świetności nadal brakuje jej bardzo dużo.
Najbardziej zauważalne były dwie rzeczy: playback oraz kiepska choreografia, za którą Spears nie nadążała. 7 tysięcy fanów, którzy byli obecni na nagraniu, było oczywiście zachwyconych, widząc swoją idolkę znów na scenie. Jednak kiedy emocje opadły, a może kiedy zobaczyli to wszystko po zmontowaniu w telewizji, ich opinie nie były już tak pochlebne.
Ona nigdy nie umiała śpiewać, to wiemy wszyscy. Nigdy nie miała w sobie tyle samozaparcia, aby nauczyć się śpiewać i tańczyć w tym samym czasie - mówi fan cytowany przez magazyn Nola. Nie wiem, czy po tylu latach, kiedy jej nastoletnie fanki są już dorosłymi kobietami, uda się jej wrócić na szczyt.
_**Widać było, że śpiewała z playbacku**_ - dodaje inna osoba obecna na koncercie. Byłam również zszokowana jej choreografią: po prostu chodziła po scenie, jakby dopiero wszystkiego się uczyła. Nie przypuszczałam, że może pozwolić sobie na takie niedociągnięcia.
Bezlitośni są również krytycy, którzy także spodziewali się nieco więcej po szumnie zapowiadanej trasie i płycie: Britney, mam dla ciebie radę, nie tylko jako krytyk, ale także jako fan - pisze Jerry McLeod. _**Jedź do domu, posłuchaj dobrej, porządnej muzyki na żywo i zaskocz fanów czymś porządnym**_.
Jakby tego było mało, zapowiadany wcześniej udział we wspólnej trasie koncertowej z Britney odwołał właśnie Enrique Iglesias. Czyżby przestraszył się jej występu?
Oceńcie sami: http://w932.wrzuta.pl/film/4c2bkLhjTlc/