Edyta Górniak twierdzi, że spodziewała się po matce wypowiedzi podobnych do tej z niedawnego wywiadu dla Faktu (zobacz: Matka chce zeznawać przeciwko Górniak!). Postanowiła zaatakować ją na łamach Super Expressu. Trzeba przyznać, że robi to najboleśniej jak się da, sugerując, że zawsze była złą, wręcz wyrodną matką:
Spodziewam się, iż słowa nieżyczliwości wobec mojej osoby, wypowiedziane publicznie przez bliskie mi osoby, są dla ludzi szokujące. Dla mnie nie są - stwierdziła. Dorastałam z nimi. Określone słowa czy zachowania, nawet jeśli wcześniej przez lata były dla mnie dotkliwe, dziś już takie być nie mogą.
Odebrałam swoją lekcję życia - kontynuuje. Nauczyłam się jej i znalazłam nową drogę, którą konsekwentnie podążam. Nie dla siebie - dla mojego syna. Odzyskałam siebie, więc odzyskałam szczęście. Powrót do prawdziwości w moim życiu, powrót radości życia i radości tworzenia muzyki daje niemierzalną siłę. Każdą sprawę, którą z moich zamkniętych już etapów życia muszę dokończyć, dokończę najszybciej jak będzie to możliwe.
Ostatnie zdanie skierowane jest wyraźnie do byłego męża. Powinien się właściwie cieszyć, że awansował z "bijącego słownie" do "zamkniętego etapu".