Pamiętacie jakieś kulturalne rozstanie polskiej gwiazdy ze swoim menedżerem? Wydaje się, że w naszym show-biznesie spory tego typu mają wyjątkowo burzliwy przebieg. Przykład: niekończąca się od listopada 2009 roku wojna podjazdowa między Dodą a jej byłą agentką, Mają Sablewską.
Trudno stwierdzić, jakie zaszłości nie pozwalają im ze sobą normalnie rozmawiać. Rabczewska zrezygnowała z usług Majki po tym, jak ta wzięła pod swoje skrzydła młodą Marinę Łuczenko (która też już od niej odeszła). Najwyraźniej coś jeszcze jest na rzeczy, bo mimo upływu czasu panie nie szczędzą sobie docinek. Uściślając - Doda nie może odmówić sobie okazji dogryzienia byłej przyjaciółce.
To jest farsa. Menedżer roku nawet jeśli nie ma podopiecznych, bo go wszystkie wokalistki opuściły, przynajmniej powinien mieć taki komfort, że może podać im rękę i spojrzeć w oczy - mówi zapytana przez Fakt o Majkę Dorota. A uwierz mi żadna z nas tego nie zrobi. Jest to chyba jakiś znak dla innych ludzi, ale zawsze pewnie znajdą się jacyś naiwniacy. Znam ją od lat, jest perfidną zakłamaną osobą, która świetnie gra mediam**i.**
Jak myślicie, doczeka się tym razem odpowiedzi?