Doda nadal aktywnie nienawidzi Mai Sablewskiej. Jeśli jej była menedżerka liczyła na to, że podziękowanie wygłoszone przez nią publicznie po odebraniu statuetki menedżerki roku, wzruszy Rabczewską, bardzo się pomyliła. Osiągnęła dokładnie odwrotny skutek.
Ona zrobiła to specjalnie i teraz śmieję się z tego, że wszyscy myślą, iż jest taka szlachetna, dobra i obiektywna - mówi oburzona Super Expressowi. Prawda jest taka, że myśli dokładnie odwrotnie, a to jest jej tani i przebiegły chwyt. Kolejny zresztą, który w ogóle na mnie nie działa, w ogóle jej nie wierzę w jej słowa. Znam ją 6 lat i dokładnie wiem, co miała na celu.
Szczerze mówiąc, żenada. Mogłaby być sobą i powiedzieć: Dzięki! Dzięki Dodzie, dzięki Edycie i Marinie. Wylansowałam się na was, trochę was wydoiłam i oszukałam, ale dzięki temu jestem tu, gdzie jestem, bo takie są moje marzenia, a teraz po prostu spadam - zakończyła swoją emocjonalną wypowiedź.
Widać, że nadal ma do Mai jakiś zadawniony żal. Kto wypada Waszym zdaniem lepiej - Maja udając profesjonalny dystans, czy Doda atakując ją na łamach tabloidów?