Kilka dni temu Marcin Meller ostro zareagował na słowa Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał narodowość śląską "zakamuflowaną opcją niemiecką". Właściwie ostro to mało powiedziane. Dziennikarz przyjął to bardzo do siebie, bo jego żona jest Ślązaczką. Na swoim profilu na Facebooku zadeklarował, że w spisie powszechnym zadeklaruje narodowość śląską i nazwał polityków PiS-u "skinami w garniturach". Poprosił też,żeby się "walili".
Można było się domyślać, że to wejście do "wielkiej polityki" nie będzie bezbolesne. Na "ścianie" Mellera posypały się obelgi pod adresem jego i jego żony. Meller zablokował dodawanie komentarzy i zagroził obrażającym go ludziom sądem:
Chciałem uprzedzić, że będę zgłaszał do administratorów Facebooka wszystkich tych, którzy życzą mi pójścia przez komin, żądają by mi odebrano obywatelstwo polskie, wyzywają od żydowskich mend i zdrajców, mojej żonie piszą żeby ulżyła Narodowi Polskiemu i wycięła sobie macicę etc etc. W przypadku gróźb karalnych zgłoszę sprawy na policję.