Był czas, kiedy związek Tomasza Kammela i Katarzyny Niezgody nie schodził z pierwszych stron gazet. I wcale nie chodzi o aferę bankową zwaną "Kammel Gejt" i słynną firmę (Jack) Sparrow. Oboje chętnie pozowali razem fotoreporterom i byli widywani na randkach w Warszawie. Dzisiaj jest już zupełnie inaczej. Można by przypuszczać, że ich związek przeżywa kryzys. Nic bardziej mylnego. To wszystko przemyślana strategia PR-owa.
Kasia i Tomek zdecydowali podobno, że... nie będą pokazywać się razem w miejscach publicznych. Są przekonani, że to najlepszy sposób na to, by ludzie zapomnieli, że ich nazwiska wiązane były z aferą, przez którą oboje stracili prace.
Tomek z Kaśką nadal są parą, ale postanowili nie pokazywać się już razem publicznie. Wierzą, że oni razem kojarzą się ludziom głównie z aferą i firmą Sparrow. I chcą, żeby ludzie o tym zapomnieli – mówi osoba z ich bliskiego otoczenia w rozmowie z Takie jest życie. Są zdeterminowani, żeby wreszcie naprawić swój wizerunek. Teraz to dla nich szczególnie ważne, kiedy każde z nich dostało nową pracę. Kiedy Tomek zrozumiał, że ma szansę na pracę, zaczął unikać wspólnych wypadów na miasto z Kasią. Chce odciąć się od wizerunku narzeczonego zaplątanego w aferę finansową.
Opłaciło się. Kammel wrócił już na antenę Telewizyjnej Dwójki, a Niezgoda została szefową firmy Deni Cler. Jako, że ich strategia się powiodła, zamierzają się jej trzymać. W połowie stycznia pojawili się na imprezie firmy Kasi, ale nie chcieli pozować do wspólnych zdjęć.
Zachowywali się bardzo arogancko i uciekali nam – mówi jeden z fotoreporterów. Kammel coś odburkiwał pod nosem. Nie było mowy o wspólnym zdjęciu. Dziwne zachowanie, jak na osoby, które miały okazję do promocji firmy, której Niezgoda jest szefową.
Sytuacja powtórzyła się na imprezie tygodnika Wprost, Człowiek Roku:
Przyszli osobno. Przez całą imprezę w ogóle nie rozmawiali ze sobą i sprawiali wrażenie, jakby się wręcz unikali. Tomek biegał jak szalony z mikrofonem, robił jakieś materiały dla TVP, a Kasia stała w kącie. Nie chcieli zapozować razem fotoreporterom. Wyszli też każde z osobna - wspomina gość gali.
Myślicie, że ta strategia się sprawdzi?