W maju 2009 roku w sieci niespodziewanie pojawiły się zdjęcia nagiej Rihanny. Wielu wątpiło w ich autentyczność. Jednak milczenie rzeczników prasowych piosenkarki potwierdziło podejrzenia, że na fotografiach rzeczywiście możemy zobaczyć gwiazdę.
Jako, że do wycieku doszło trzy miesiące przez Chrisa Browna, kiedy media i fani się od niego odwrócili, wszyscy podejrzewali, że to właśnie on za tym stał. Nikt inny nie miał dostępu na nagich zdjęć jego dziewczyny.
W najnowszym wywiadzie z Rolling Stone Rihanna wspomina moment, w którym dowiedziała się, że cały świat ogląda ją nagą. Po wylądowaniu na lotnisku na Hawajach dostała sms-a od przyjaciółki.
Ledwo mogłam stać. Poszłam do pierwszej łazienki, którą zobaczyłam, usiadłam na sedesie i zostawiłam w kabinie otwarte drzwi - mówi. Ludzie wchodzili i gapili się na mnie. Byłam przerażona. Nie chciałam wychodzić z lotniska w obawie, że będę musiała ludziom spojrzeć w oczy.
Pomimo tamtego zdarzenia, gwiazda zapewnia, że nie zamierza zaprzestawać robienia sobie gorących zdjęć. Jak twierdzi, mając tak wypełniony kalendarz, jak ona, to normalne.
Gdy nie jesteś z osobą, z którą chciałbyś spędzić intymne chwile, zdjęcie może być użyteczne. Gdy jesteś sam i masz ochotę na seks, zdjęcia mogą się przydać.
Jednak, jak twierdzi, dawno "nie dostała zdjęcia fiuta". Zobacz: "NIE UPRAWIAM SEKSU!"