Relacje panujące między Iloną Łepkowską, scenarzystką serialu Barwy szczęścia a grającą w tej produkcji Agnieszką Pilaszewską nigdy nie należały do szczególnie ciepłych. Łepkowskiej nie podobało się, że Pilaszewska z wolnych chwilach pisze scenariusze. Ta namiętność okazała się dla aktorki zgubna - jej bohaterka, Beata Górska dostała ataku kiedy poszła do kuchni po tort. Niestety nie przeżyła...
W ten właśnie sposób "królowa seriali" pozbyła się nielubianej aktorki. Wurzucona z pracy Pilaszewska zaczęła rozwijać swoją drugą pasję. Ponieważ na bezrobociu miała więcej czasu, robota szła piorunem. Już po kilku miesiącach mogła zaprezentować gotowy scenariusz serialu Przepis na życie. Zachwycony nim TVN potraktował produkcję bardzo poważnie i zaangażował do niej gwiazdy m.in. Borysa Szyca, Piotra Adamczyka i Edytę Olszówkę. W rezultacie powstał hit, który
wygrywa ze wszystkimi programamami nadawanymi w tym samym paśmie. Oglądają go 3 miliony widzów.
To jest mój pierwszy scenariusz w realizacji - mówi tygodnikowi Gwiazdy Pilaszewska. I nie było mowy, żebym sugerowała wykonawców. To była decyzja producenta i stacji TVN. Jestem wniebowzięta, że takie nazwiska zgodziły się zagrać w moim projekcie. To jest wielkie szczęście. Zaś z tego co wiem, pani Łepkowska sama jest producentem i dlatego ma głos decyzujący w sprawie obsady. Nie tylko aktorów, ale i ekipy.
Z tego wynika, że do osiągnięcia wpływów choćby zbliżonych do możliwości Łepkowskiej, Agnieszce nadal daleko. Niewykluczone jednak, że będzie walczyć o zajęcie jej miejsca. Czas stoi przecież po jej stronie. Jak myślicie, czy też ma ambicję uśmiercania na ekranie konkurentek i nielubianych aktorek? Można powiedzieć, że to taka namiastka władzy absolutnej :)