Za nami pierwszy półfinałowy odcinek _**Must be The Music. Tylko muzyka**_. W zeszłym tygodniu poznaliśmy 32 uczestników, którzy walczyć będą o miejsca w ścisłym finale. Wczoraj zaprezentowała się pierwsza ich grupa.
Na pierwszy ogień poszła grupa Red Lips z charyzmatyczną wokalistką Rudą na czele. Zaprezentowali utwór z repertuaru Joan Jett I Love Rock'n roll. Krótkie spodenki i długie nogi liderki dość skutecznie odciągały uwagę od dość przeciętnego wokalu. _**Jak Ruda rzuci we mnie stanikiem, to pójdę na koncert**_ - zadeklarował Łozo. Dobrze, że nie rzuciłaś we mnie stanikiem. Ja bym pewnie tego nie zauważyła. Dobrze się słuchało, komplecik dobry - dodała Elżbieta Zapendowska. Grupa dostała cztery głosy na "tak".
Następny był pochodzący z Filipin Conrado Yanez, który w filmiku z przygotowań chciał wzruszyć widzów opowieścią o tym, że jest bezrobotny i jak bardzo kocha swoją córkę. Podobnie podczas występu - w tle wyświetlały się zdjęcia z żoną i dzieckiem. Mimo licznych nieczystości, Kora zadeklarowała, że "nadal kocha pana". Adam Sztaba oświadczył, iż Yanez "urodził się, aby śpiewać". Równie zachwycony był Łozo: Jest pan królem świata dla mnie, genialne wykonanie, dreszcze mnie przechodziły przez całe ciało. Wtórowała mu Zapendowska: Prawda, szczerość, przykrywa wszystkie niedostatki. Wolę słuchać takiego wykonania niż perfekcyjnego, bezdusznego. Ja też kocham pana!
Jako trzeci zaprezentowali się Michał i Grzesiek wraz z klasykiem Dżemu, Whiskey. Trudno ocenić ten występ jako szczególnie emocjonujący czy odkrywczy - jak przyznał Łozo, był to dobrze wykonany cover. Wszyscy oprócz Kory byli na nie. _**Waszym przeciwnikiem jest was poprzedni występ, zaczarował nie, a tutaj niestety było przewidywalnie**_ - argumentował Sztaba.
Sporym rozczarowaniem była również Justyna Jeleń, której "gitarowymi kształtami" zachwycał się podczas castingu lider Afromental. Dziewczyna skutecznie zakryła swoje walory fizyczne dość bezkształtną sukienką, a te wokalne - wyborem piosenki. I Will Survive nie przypadło jury do gustu. Ja trochę nie lubię tej pieśni, po prostu. Są różne "taki", ten tak jest taki… mały - mówił Łozowski. Gdzie jest ta kobieca Justyna, za którą ja tęsknię? Ta estetyka disco ci nie pasuje, jestem na nie - dodał zawiedziony Sztaba. Niezadowolenia nie kryła również specjalistka od emisji głosu: Nawet ja na ciebie patrzyłam z przyjemnością, natomiast il**ość nieczystych dźwięków była tak duża, że wstyd mi było, gdybym powiedziała tak**_. 19-latki broniła za to Kora: _Ja nie jestem fanką takiej muzyki, ale jak dla mnie to Justyna jest w dychę trafiona.
Następnie zaprezentował się zespół Sway wraz z autorską kompozycją Sen, która została dość surowo oceniona. Duży kredyt i duży plus za to ze zagraliście własny numer. A ja teraz mam prawo powiedzieć, czy mi się podoba ta kompozycja, ten wykon, więc… nie - podsumował Łozo. Dużo ostrzejsza była Kora, której grupa nie podobała się już na etapie castingów. Ja doceniam Was, ale nie jest to mi do niczego potrzebne. Nie jest to ani piosenka o miłości, ani protest song, piosenka o niczym. Niedostatki techniczne wytknęła również Zapendowska: Wokalista sylabizował, czego ja nienawidzę. Jak na poziom finału tego programu, to jestem na nie. Młodych muzyków bronił jedynie Adam Sztaba: Utwór był niebanalny, dość dobrze zaaranżowany, jestem na tak.
Sporo zamieszania wywołał również prowadzący w rankingach na Facebooku skrzypek, Tomek Dolski. Wykonał Lacrimosę Mozarta w "wersji techno". Bardzo ci pomogło tło, które było piękne. Były nieprecyzyjności rytmiczne, ale bardzo mi się to wykonanie podobało. Tylko nie bądź za pewny siebie, bo to prowadzi do nikąd - ostrzegała Zapendowska. Zachwycona była za to Kora: Bardzo mi się Tomek podoba, bardzo Tomka lubię, myślę, że ten program jest dla takich ludzi jak on! Nieco bardziej surowy był Sztaba: Jakbym mógł określić poziom trudności, to cały występ opierał się na tremolo, czyli powtarzaniu dźwięku, więc jak dla mnie to za mało.
Kolejnym uczestnikiem w polskich programach rozrywkowych, który mimo młodego wieku zdecydował się na ciężki, emocjonalny repertuar, okazał się Sebastian Rutkowski. 14-latek obdarzony potężnym głosem na przesłuchaniach wykonał Dziwny jest ten świat Czesława Niemena i zachwycił jury. Tym razem jednak spodziewali się oni, że chłopak wybierze coś bardziej zbliżone do jego wieku. Tymczasem wyszedł na scenę z kolejną poważną piosenką - Niech żyje bal.
Dużo myślałam o tobie. Jesteś bardzo zdolnym człowiekiem, bierzesz się za dorosłe piosenki, śpiewasz je czując interpretacje mimo ze nie masz prawa rozumieć, o czym śpiewasz - zaczęła Zapendowska. Zastanawiam się nad twoja przyszłością, kim ty jesteś, dla kogo nagrałbyś płytę. Mimo to musze uszanować to, ze jesteś utalentowany. Niezadowolona była także Kora: Ja jestem rozczarowana. To jest piosenka drapieżna i tak została zaśpiewana, ale nieczystości cały czas na dole - to razem powoduje, że nie wiadomo właściwie, o co chodzi. Gdzie jest repertuar dla młodzieży? Równie sceptycznie nastawiony był Sztaba: Nie pasowała ta piosenka do ciebie, nie przekonałeś mnie. Jestem rozczarowany - nie. Podobnie Łozo, który jednak stwierdził, że trudno jest mu podjąć decyzję i ostatecznie był na tak: Jestem rozdarty, uważam dokładnie to samo, co uważają moi koledzy, ale jesteś utalentowany chłopie, no.
Na koniec wystąpił zespół PodobaMiSię, który swoim utworem Nieletnie dziewczęta zachwycił i jurorów, i publiczność. Zespół PodobaMiSię podobamisię bardzo! - mówiła Kora, której wtórowała Zapendowska: _**Etycznie niepoprawne, podoba mi się**_.
Poziom między uczestnikami nie był co prawda wyrównany, ale trudno było odgadnąć, kogo najbardziej doceni publiczność. Pewniakiem wydawał się nam Tomek Dolski, który już mógł pochwalić się rzeszą fanów w internecie. Spodziewaliśmy się również dużej ilości głosów oddanych na Sebastiana Rutkowskiego - Polacy już wielokrotnie udowodnili, że mają niewytłumaczalną słabość do dzieciaków śpiewających poważne pieśni. Ostatecznie jednak za serce bardziej chwycił Conrado Yanez, który wraz z utalentowanym skrzypkiem jako pierwsi znaleźli się w finale programu.
Zgadzacie się z takim werdyktem? Naszym zdaniem najbardziej pokrzywdzonymi są w tym przypadku muzycy z grupy PodobaMiSię, którzy jako jedyni pokazali coś własnego, nie wtórnego. Czyżby znów zwyciężyły emocje?
