Ostatnio bardzo głośno jest o kolejnych kłopotach Lindsay Lohan. Jeden z butików w Los Angeles twierdzi, że gwiazda ukradła naszyjnik wart kilka tysięcy dolarów. Sprawa nadal jest w sądzie i bardzo prawdopodobne, że Lohan ponownie trafi za kratki.
Możliwe, że trochę zainteresowania mediów odbierze swojej byłej koleżance Paris Hilton. Jak donoszą amerykańskie media, dziedziczka hotelowej fortuny wpadła w podobne tarapaty. Nowojorski sklep jubilerski Damiani złożył w sądzie pozew przeciwko niej. Właściciele twierdzą, że gwiazda po kilkukrotnych, usilnych prośbach nie zwróciła im pożyczonej na jedną imprezę biżuterii. Jest o co walczyć, bo jej wartość to... 60 tysięcy dolarów.
Paris twierdzi, że błyskotki zostały skradzione z jej domu w 2008 roku, dlatego nie jest w stanie ich oddać. Tymczasem policja zapewnia, że biżuteria została już dawno odnaleziona i oddana właścicielce. Ta, próbując zachować twarz, postanowiła zaprzeczać wersji funkcjonariuszy.
Pozwem zagroziła jej również firma ubezpieczeniowa, która ubezpieczała biżuterię. W oświadczeniu prasowym czytamy, że Paris podpisała kontrakt, w którym zobowiązała się do dbania o akcesoria i nie pozostawianie ich w domu, gdy nikogo w nim nie ma.
Jak myślicie, będzie się tłumaczyć w sądzie podobnie jak Lindsay?