W dzisiejszym Wproście "jedyna spowiedź" Adama Darskiego. Muzyk postanowił udzielić pierwszego długiego wywiadu po zakończonej chorobie i rozstaniu z narzeczoną. O niej samej mówi niewiele. Jedynie tyle: Ludzie doszukują się w mojej chorobie źródeł zmian w życiu prywatnym, ale tak nie jest. Tak się po prostu stało. Dużo więcej do powiedzenia ma o katolikach, którzy "wspierali" go podczas choroby oraz o ich religii, którą uważa za truciznę.
- Były myśli: "moja choroba jest za karę"? - pyta Piotr Najsztub.
- Nie, to jest schemat myślowy: ukradłem kilogram węgla sześć lat temu, to pewnie teraz mnie kara spotkała.
- Obrażałeś Boga katolików.
- Na przykład. Pojawiły się te wątki publicznie w stylu: "Wreszcie się doczekałeś". Śmieję się z tego. Nie wierzę w sądy ostateczne, kary boskie, choć jest to być może sympatyczna mitologia, ale generalnie prymitywna i obca mi kulturowo. To jest optyka narzucona nam dwa tysiące lat temu. Wulgarna i prymitywna. Mądrość to nie umiejętność powiedzenia, że coś jest dobre, a coś złe, to raczej umiejętność znalezienia odpowiedniego kąta, pod którym patrzysz na rzeczywistość. Chrześcijaństwo zabija kreatywność, narzuca swoją wizję i nie chce słyszeć o tym, co myślisz i czujesz. W szpitalu dostawałem mnóstwo listów, najczęściej od starszych ludzi, całe zbiory świętych cytatów, ksera Pisma Świętego z podkreślonymi fragmentami. Hardcore, mówię ci.
Zdarzały się też o wiele gorsze listy i e-maile. Nergal wspomina życzenia śmierci, jakie otrzymał od wierzących w Boga:
"Wreszcie klownie się doczekałeś", "Zatańczę na twoim pogrzebie", "Naszczam na twój grób" - wspomina. Czytałem i pojawiał się na mojej twarzy wielki, szyderczy uśmiech i taka myśl" "Ku..., niedoczekanie wasze!". One mnie cieszyły, napędzały.
Adam wspomina, że nawet ksiądz nie chciał okazać mu miłosierdzia:
Nigdy się nie deklarowałem światopoglądowo w szpitalu, ale z jakiegoś powodu ksiądz, który chodzi po oddziale co tydzień, zawsze omijał moją izolatkę i patrzył spode łba.