Najwyraźniej już się otrząsnał po niemiłych przeżyciach i nocy spędzonej w izbie wytrzeźwień (zobacz: "Załatwię was, JEBA** PSY! JESTEŚCIE GÓWNAMI!"). Fakt donosi, że Antoni K. spędził sobotni wieczór na imprezie. Najwyraźniej polubił zabawę pod gołym niebem bo i tym razem, chociaż pogodę trudno było uznać za sprzyjajacą, większą część czasu spędził na ulicy, paląc i pijac w miejscu publicznym. Tym razem, na szczęście dla niego, nie przejeżdżał w pobliżu żaden patrol policyjny. Ciekawe, co policjanci usłyszeli by tym razem, gdyby mu przeszkodzili w zabawie.
Aby ratować wizerunek syna, tata załatwił mu już wywiad w Gali. Jak sam mówił, "wystarczy kilka telefonów". Młody Królikowski korzysta z okazji i deklaruje skruchę na łamach magazynu. Wierzycie w to, że jest szczera?
Dostałem od życia zółtą kartkę - mówi skruszony. Wierzę, że pozwoli mi zmienić się na lepsze. Ostatnio dużo pracowałem, to wiązało się w różnymi napięciami. Za bardzo wszedłem w jakieś wyimaginowane historie, tracąc powoli grunt pod nogami. Teraz zostałem postanowiony do pionu.
Królikowski ma też oczywiście żal do mediów... Ponieważ to one upiły się i wyzywały policjantów od "psów" i groziły, że ich "zniszczą"... Jak sądzicie, czy tata Antoniego naprawdę jest aż tak wpływowy, by "zniszczyć" funkcjonariusza policji? Jest w tym równie skuteczny, co w załatwianiu wywiadów i rozgrzeszenia w branży synowi? Bo rozumiemy, że to na niego powoływał się Antoni grożąc im bezrobociem.