Konfliktu na linii Grażyna Szapołowska - Jan Englert ciąg dalszy. Aktorka Teatru Narodowego naraziła się jego dyrektorowi, ponieważ w ubiegłą sobotę zamiast udziału w spektaklu Tango Sławomira Mrożka, wybrała występ w jury telewizyjnej Bitwy na głosy. Wściekły Englert zapowiedział, że w związku z takim zachowaniem nie ma innego wyjścia, jak tylko Szapołowską zwolnić. Zobacz: Englert ZWOLNI SZAPOŁOWSKĄ!
Jednak, jak twierdzi sama gwiazda, osobą, która nie wywiązała się ze swoich obowiązków jest nie ona, ale... jej szef. Ponoć informowała go o kolidujących ze sobą terminach miesiąc temu. Wydała nawet specjalne oświadczenie, w którym zapowiada oddanie sprawy do sądu.
Sytuację, jaka zaistniała dnia 9 kwietnia 2011 roku, uważam za wewnętrzną sprawę Teatru Narodowego, której świadkami również nie powinni być widzowie sobotniego spektaklu. Dlatego też nie udzielałam do tej pory komentarza na forum publicznym - pisze aktorka. Poinformowałam pana Jana Englerta oraz pozostałych aktorów o konflikcie terminów z ponad miesięcznym wyprzedzeniem, co stwarzało możliwość zmiany godziny realizacji, ustanowienia dublera bądź ustalenia innej daty przedstawienia, gdyż ilość sprzedanych biletów była wówczas niewielka. Stałą praktyką, również w Teatrze Narodowym, jest wprowadzanie zmian repertuarowych niejednokrotnie dostosowanych do indywidualnych potrzeb poszczególnych twórców. Precedensowym byłoby żądanie wyłączności od aktora. Świadomą i niezależną decyzją Dyrektora było pozostawienie spektaklu w repertuarze danego dnia oraz dystrybucja biletów i wejściówek do ostatnich minut. Za nieetyczne uważam wykorzystanie widzów do prywatnych porachunków. Dalsza komunikacja będzie kontynuowana w formie oświadczeń, których treść będzie uzależniona od przebiegu procesu sądowego**.**
Co na Englert? Dziś nie chciał za bardzo komentować sprawy. Uznaje ją za zakończoną.
_**Myślę, że oświadczenie pani Szapołowskiej sprawę zamyka**_ - powiedział Gazecie Wyborczej.
Jak myślicie, czy widzowie Teatru Narodowego zostali wykorzystani do skompromitowania Szapołowskiej? Czy Englert sprzedawał bilety i pozwalał ludziom rezerwować sobie sobotni wieczór, dobrze wiedząc, że zmarnuje ich czas, bo sztuka się nie odbędzie?