W zeszłym tygodniu w programie X Factor mogliśmy zobaczyć, którzy jurorzy zajmą się danymi grupami. Oni sami dowiadywali się, kogo dostają pod swoją opieką, dopiero, gdy otworzyli drzwi, za którymi stali uczestnicy. Jak donosi tygodnik Gwiazdy, reakcja Mai Sablewskiej była mocno udawana.
Osoba z ekipy show twierdzi, że zaraz po nagraniu odcinka jurorka zrobiła ogromną awanturę producentom. Groziła nawet, że odejdzie z programu.... Zresztą współpraca z nią od początku nie układała się najlepiej:
Potrafi dać nieźle w kość – mówi informator. Sama najchętniej zajęłaby się reżyserią. Wciąż uważa, że jest źle filmowana, a jej wypowiedzi nie zostały dobrze zmontowane. Ale prawdziwe piekło rozpętało się dopiero wtedy, gdy się dowiedziała, jakich dostała podopiecznych. Zrobiła potworną awanturę. Była tak wściekła, że stwierdziła, że rezygnuje w programu. Dopiero następnego dnia zmieniła zdanie.
Można ją do pewnego stopnia zrozumieć. Grupy w pierwszej edycji programu są naprawdę słabe. Jak nauczyły nas zagraniczne edycje, zespoły rzadko zachodzą w programie daleko. Może zresztą taki jest scenariusz programu, którego trzeba się trzymać.
Informator donosi, że Sablewska nie dogaduje się również z dwoma pozostałymi jurorami:
Kuba nie rozumie jej toku rozumowania i w większości przypadków nie rozumie motywacji – twierdzi źródło. Zaś Czesław będzie musiał mocno się skupić, by wyrażać się zwięźle i zrozumiale. Na razie dobrze wypadał tylko dlatego, że połowa jego wywodów została wycięta.
Myślicie, że program wiele straci na przejściu na żywo, przez co producenci nie będą mogli już ciąć wypowiedzi?