Konflikt między Grażyną Szapołowską a Janem Englertem ożywił spór, który trwa od wielu lat. Aktorka Teatru Narodowego wybrała bowiem udział w show TVP _**Bitwa na głosy**_, zamiast stawić się na spektaklu. Szapołowska utrzymuje, że odpowiednio wcześnie poinformowała o tym pracodawcę, który mimo wielu możliwości nie chciał się z nią dogadać. Englert uważa, że aktorka go wystawiła i nie przejmuje się groźbami skierowania sprawy do sądu. Zobacz: "ENGLERT CHCIAŁ LINCZU! Wykonano na mnie wyrok!"
Do dyskusji włączyli się również inni uznani aktorzy filmowi i teatralni. Chociaż nie chcą opowiadać się po żadnej ze stron podkreślają, że udział w spektaklu jest dla nich świętością, od której nie ma wyjątków.
_**To są delikatne sprawy, znam Grażynkę, znam Janka**_ - mówi w rozmowie z Faktem Jan Nowicki. Nie znam szczegółów... Ale myślę, że nie przyjść na spektakl... takich rzeczy się nie robi**.**
Podobnego zdania jest Emilian Kamiński, aktor, a także właściciel i dyrektor Teatru Kamienica: Moim zdaniem nie wolno nie przyjść do pracy. To jest prawo pracy. I prawo honorowe. Wiem o przypadkach, gdy aktor grał w stanie przedzawałowym. Ja sam zagrałem na bezgłosie. Raz zdarzyła mi się pomyłka. W teatrze doszło do kilkakrotnych zmian repertuaru i ja źle sobie w kalendarzu zapisałem. Zadzwonili, zdążyłem. To był jeden jedyny raz. Nie chcę komentować tej sprawy, wolę komentować obyczaje. Dobre obyczaje wszędzie upadają, ale teatr do tej pory był takim ostatnim ich bastionem. Niestety przestaje być. Mnie uczyli, że teatr to miejsce szczególne.
W takim samym tonie wypowiada się także Jacek Borkowski, znany głównie z serialu Klan: Z mojego punktu widzenia nie przyjść do teatru... Ja sobie tego nie wyobrażam! No chyba, że zdarzyłaby się jakaś "erka". Gdybym coś takiego zrobił za Aleksandry Śląskiej, to myślę, że by mnie zabiła. Szkoda, że się nie dogadali i szkoda, że wyszło to poza teatr. To nie sprzyja wizerunkowi aktora. Pryska cała magia tego świata. Dziś aktor zrobił się taki do wzięcia**.**
Wygląda więc na to, że środowisko aktorskie wydało już "wyrok" na Szapołowską, która jest w zdecydowanie gorszej sytuacji, niż Englert. Po pierwsze to ona nie stawiła się w pracy, po drugie - zrezygnowała dla udziału w programie rozrywkowym. Ciekawe, czy rzeczywiście sprawa skończy się w sądzie.