Dorota Rabczewska intensywnie pracuje nad najnowszą płytą The 7 Temptations, która zgodnie z jej zapowiedziami ma "zrewolucjonizować polski show-biznes". W ramach tej rewolucji postanowiła nagrać piosenkę z... Fokusem z Paktofoniki. Utwór pod tytułem Fuck It ma być dowodem na to, że nie boi się eksperymentować.
Wiadomość o współpracy Fokusa z królową kiczu nie szczególnie przypadła do gustu fanom hip hopu, z których część już oskarżyła muzyka o "sprzedanie się". Fokus postanowił odpowiedzieć na te zarzuty i wyjaśnić powody, dla których zdecydował się na współpracę z Dorotą.
Znam się z ekipą która produkuje całą płytę Doroty - Łukaszem, Pablem oraz Hide'em, który jest z Katowic. Kiedy się spotykamy, prowadzimy zawsze długie dyskusje na temat muzyki, jej trendów, tego, co nowego dzieje się na scenie muzycznej. Zawsze tak było. Zadzwonił do mnie Pablo, że na tej płycie jest kawałek, z którym nie potrafią sobie poradzić. Ma dwa miejsca, w których musi "coś" być. Skrecze nie pasowały, gitary nie pasowały, klawisze też nie. Kiedy byłem u nich kiedyś, zrobiliśmy i nagraliśmy od początku taki głupi kawałek na spontanie, podczas imprezy, więc znają moje możliwości. Zapytał, czy chciałbym się pojawić na nowej płycie Dody, a ja... po prostu powiedziałem "tak" – wyjaśnia Fokus na forum swojej oficjalnej strony. Dostałem ten kawałek na @. Zdzwoniłem się z nią, zapytałem o co w nim chodzi, jaki jest temat, żeby wyszło jak najlepiej (tak, jest temat.). Napisałem dwie dobre, chamskie zwrotki, a ona je zaakceptowała.
Fokus wyjaśnia także, że kawałek nagrany z Dodą to tylko epizod. Raper jest skupiony na własnej twórczości i nie zamierza niczego zmieniać w swoich życiu:
Przyjechałem, nagrałem, chłopakom się podoba, jej też. Jest to kawałek można powiedzieć typowy dla niej, w jej klimacie, popowy, więc hiphopowcom pewnie się nie spodoba. Może po wódce. To jest całkiem inny klimat tak muzycznie, jak i showbiznesowo. Nie zamierzam w niego brnąć, tak samo jak nie zamierzam przeprowadzać się nagle do Warszawy, zacząć robić pop i bujać się po bankietach. Nie mam sobie nic do zarzucenia.
Więc nie - nie sprzedałem się i "bekę" to mam ja, z hejterów - dodaje. Co do samej Doroty, którą miałem przyjemność spotkać, uważam, że pomimo całej atmosfery skandalu, który ją otacza, a jej charakter jej w tym pomaga, nie powiem, jest twardą zawodniczką. Mając cztery lata mniej niż ja idzie przez polski szołbiznes jak burza, nie dając sobie pluć w twarz. Nikomu. Potrafi grać, ma kawał głosu, daje szalone koncerty, ma dużą wyobraźnię i abstrakcyjne pomysły. Wiem, że moja decyzja jest kontrowersyjna, ale ją podjąłem, bo lubię wyzwania muzyczne.
Myślicie, że "twarda zawodniczka" skorzysta na tej współpracy?